Dom wypełnił się wonią olejku, wypełnił się gestem, bliskością bez słów, najbardziej bezinteresowną miłością: miłością, którą dajemy, kiedy dajemy siebie. Kiedy dajemy, nic na tym nie zyskując i niczego w zamian nie oczekując. Czyste marnotrawstwo, czysta bezinteresowność. Chcemy tylko być obok, wspierać, pocieszyć, koić, zatroszczyć się.
I
to z pewnością wielu zirytuje: niektórzy poproszą o rozliczenie, jak judasz,
ponieważ zawsze są pilniejsze potrzeby, które oczekują odpowiedzi. Maria
wybiera serce Jezusa, swojego przyjaciela, który przeżywa ostatnie dni swej
ziemskiej pielgrzymki. Przyjaciela, który jest także Panem jej życia.
Warto
o niej pamiętać nie tylko w Wielkim Tygodniu, ale zawsze, kiedy trzeba wybierać,
kiedy musimy wybierać, między zrobieniem czegoś ważnego, kosztownego,
praktycznego, widocznego, a chwilą prostej bliskości z Jezusem, naszym Przyjacielem
i naszym Panem. Cała reszta nie jest zła: praktyki religijne, rytuały, ofiary -
ale są chwile, kiedy warto wybrać olejek narodowy i wylać go na czyjeś
stopy.
Czy potrafię zdobyć się na bezinteresowność wobec innych?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz