Popatrzcie jaką miłością obdarzył nas ojciec: dziećmi Boga zostaliśmy nazwani i nimi jesteśmy (1J 3,1).
Ja jestem dobrym pasterzem i znam owce moje, a moje mnie znają, podobnie jak Mnie zna Ojciec, a Ja znam Ojca. Życie moje oddaję za owce (J 19,14-15).
Zgodnie z naszymi ludzkimi predyspozycjami wydaje się normalne, że kiedy coś robimy i jesteśmy z siebie zadowoleni, pojawia się postawa pokazywania wszystkim, jak genialna jest nasza praca, jak dobrze ją wykonaliśmy.
Zdarza się też, że w takich sytuacjach nasz sukces odczytujemy trochę mniej błyskotliwie: nie próbujemy popisywać się przed publicznością, ale dzielimy się doświadczeniem z innymi.
Ale święty Piotr w pierwszym czytaniu Dziejów Apostolskich oferuje nam inny sposób popatrzenia na nasze sukcesy. Piotr w centrum swoich sukcesów, swojego nauczania, uzdrowień, których dokonuje, stawia Jezusa Chrystusa. To nie ja działam, działa we mnie i przeze mnie Chrystus. Dzięki imieniu Jezusa Chrystusa ten człowiek stanął przed wami zdrowy. To jest najwłaściwsza postawa człowieka wobec dobra, które dzieje się przez jego ręce.
Jezus nazywa siebie pasterzem, jest kamieniem odrzuconym. Jezus przychodzi przez to, co pokorne i małe.
Wielkanoc przynosi nam tajemnicę życia ukrytą za doświadczeniem porażki, upokorzenia i bólu. Doświadczenia, które wszyscy przeżywamy i które pomagają nam wzrastać.
Czasem dajemy się uwieść wielkim projektom, władzy, tytułom. Ale czasem te nasze wielkie projekty nie mają nawet kamienia węgielnego, na którym mogłyby się oprzeć. Co jest kamieniem węgielnym mojego życia, w oparciu o czyje imię wznoszę gmach życia, co stanowi centrum?
Co jest głównym punktem odniesienia w moim życiu? Czy jest Jezus? Czy jest to miłość?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz