Jezus powołuje nieustannie nowych uczniów. Jesteśmy świadkami powołania Macieja, który zajmie miejsce Judasza.
W hebrajskiej mentalności liczba 12 była bardzo ważna, ponieważ odnosiła się do dwunastu plemion Izraela. Jedenastu Apostołów, jako fundament nowego ludu Bożego, potrzebowało jeszcze jednego świadka. Sto dwadzieścia osób zebranych razem jest wielokrotnością tej liczby 12. Ziarno się rozmnożyło, przynosi plon.
Widać w tej scenie Piotra świadomego swojej władzy i autorytetu, jest tym, któremu dano klucze Królestwa. To on przemawia, wypełniając swój urząd. Mógł wskazać, ale zdecydował o rzuceniu losu, po modlitwie, czerpiąc z autorytetu proroctwa i Pisma, odwołując się do Psalmu Dawida.
Jedyna rzecz, jakiej dowiadujemy się o Macieju, to fakt, że towarzyszył Jezusowi. Był w tej niewielkiej grupie uczniów, którzy podążali za Jezusem od chrztu Janowego aż do dnia, w którym Jezus został wzięty do nieba. Nic więcej. Żadnych innych osobistych zalet czy zasług. Doświadczenie wybrania, które jest darem i zaproszeniem.
W psalmie, towarzyszącym liturgii, słyszymy słowa: Podnosi z prochu nędzarza i dźwiga z gnoju ubogiego, by go posadzić wśród książąt, wśród książąt swojego ludu.
Bóg wybiera. Wybrał Macieja, wybiera również nas, by budować nowy lud i zaprasza do swojego stołu.
Czy potrafię zobaczyć w ludzkich wyborach Kościoła działanie Ducha Świętego?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz