Jezus przywołał do siebie Dwunastu i zaczął rozsyłać ich po dwóch (Mk 6,7).
Każdy z nas, każdy człowiek, który przyjął chrzest, a tym bardziej bierzmowanie, ma obowiązek głoszenia Ewangelii. Głosić, to nie znaczy mówić. Głosić, to znaczy dawać świadectwo. Chodzi o to, by inni ludzie, patrząc na nasze życie, mogli zauważyć Chrystusa.

Oczywiście, sąsiedzi nie zapomnieli o obowiązku odwiedzenia chorej. I tak przyszedł najpierw jeż i powiedział: „z czasem się poprawi”. Z późnym wieczorem zjawiła się sowa z pocieszeniem: „cierpliwości, czeka cię nagroda”. Następnego dnia wpadła na chwilę ruchliwa mysz polna i przypomniała: „głowa do góry sąsiadko! Każdy ma swój krzyż do dźwigania”. Koło południa przyszła sarna i szepnęła chorej do ucha, że „nie taki diabeł straszny, jak go malują”.
Zającowa nie mogła jednak w tych wszystkich słowach odnaleźć dla siebie jakiejś pociechy. A miała już dosyć, gdy w domu zjawili się nowi goście: kot ze swoim beztroskim: „jakoś to będzie” i kret z „wszystko dobrze, co się dobrze kończy”.
Chora była na granicy rozpaczy. Słowami bowiem można doprowadzić wszystko do absurdu. W domu było głodno i chłodno, a tu znikąd żadnej pomocy, tylko słowa... słowa... słowa. I gdy tak rozmyślała nad marnością swego zajęczego losu, przyszły po cichu mrówki. Te nie mówiły nic. Przyniosły bukiet niezapominajek, nakarmiły małe zajączki, posprzątały chatę i poszły sobie.
1. Jaka jest moja postawa wobec bliźnich - które z bajkowych zwierząt jest mi najbliższe?
2. Czy jestem świadkiem Ewangelii?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz