Widząc, jak się trudzili przy wiosłowaniu, bo wiatr był im przeciwny, około czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze, i chciał ich minąć. Oni zaś, gdy Go ujrzeli kroczącego po jeziorze, myśleli, że to zjawa, i zaczęli krzyczeć. Widzieli Go bowiem wszyscy i zatrwożyli się. Lecz On zaraz przemówił do nich: «Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się!». I wszedł do nich do łodzi, a wiatr się uciszył (Mk 6,48-51).
Jezus pośród nocy i burzy jawi się ponownie jako światło. To samo światło, które rozbłysło nad Betlejem w noc Bożego Narodzenia, to samo, które prowadziło mędrców ze Wschodu. Światło, które rozświetla niepokój, mroki i napełnia nadzieją.
Uczniowie przeżywają trudny czas. W środku nocy na jeziorze, z przeciwnym wiatrem w małej łodzi. Wzburzone jezioro napełniało lękiem i odbierało siły. Czuli niebezpieczeństwo i zagrożenie. Odczuwali strach, który paraliżuje.
W ten moment niepokoju wchodzi Jezus ze swoimi słowami: Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się!
Uczniowie Jezusa wszystkich czasów zmagają się z przeciwnościami, z ciemnością, z lękami. Wtedy warto zaprosić Jezusa, by te mroki rozświetlił, jak uczynili to apostołowie. Usłyszeć Jego zachętę do odwagi i ufności.
1. Czy potrafię ufać Bogu w przeciwnościach?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz