Przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć, i w ten sposób śmierć przeszła na wszystkich ludzi, ponieważ wszyscy zgrzeszyli... (Rz 5,12).
Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle (Mt 10,28).
Święty Paweł nie mówi o jakimś jednostkowym wydarzeniu, złym uczynku – wskazuje raczej na siłę, jaka tkwi w sercu każdego człowieka, siłę, której oddziaływanie sprawia, że człowiek staje się synem buntu.
Poszczególne wykroczenia moralne wyrastają, jak z grzybni, z tego grzechu fundamentalnego. A konsekwencją grzechu jest śmierć – odłączenie od Boga.
Jezus przestrzega nas przez tym stanem – stanem śmierci, stanem życia bez Boga.
Często mamy świadomość, gdzie tkwi fundament naszych złych wyborów, naszych trudnych relacji z innymi, naszych grzechów.
A jednocześnie – przychodząc nawet do sakramentu pojednania, zachowujemy się tak jakbyśmy się chcieli przejechać po powierzchni – wyrzucić z siebie to, co i tak widać, ale nie dotykając źródła zła.
Do niektórych spraw w życiu podchodzimy bardzo ostrożnie, nie chcąc lub bojąc się ich ruszać. Krążymy wokół na palcach. A można by je usunąć jednym cięciem. Czasem się tego boimy, nie stać nas na radykalne cięcie, bo to boli.
A może warto!
Kiedy Bóg przebacza, to nie tylko puszcza w niepamięć, ale przede wszystkim niszczy grzech. Uzdrawia jakąś głęboką ranę w człowieku, jakiś noszony w głębi instynkt zła, bakcyl przewrotności.
1. Co może zagrażać mojemu zbawieniu i jest źródłem wielu grzechów?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz