Potem zwrócił się Dawid do Abiszaja i do wszystkich swoich sług: «Mój własny syn, który wyszedł z wnętrzności moich, nastaje na moje życie. Cóż dopiero ten Beniaminita? Pozostawcie go w spokoju, niech przeklina, gdyż Pan mu na to pozwolił (2Sm 16,11).
I prosił Go na wszystko, żeby ich nie wyganiał z tej okolicy. A pasła się tam na górze wielka trzoda świń. Prosili Go więc: «Poślij nas w świnie, żebyśmy w nie wejść mogli»(Mk 5,10-12).
Ostatnie dni panowania Dawida nie należały do łatwych i szczęśliwych. Nie tylko rodzina Saula, ale także jego własna rodzina powstała przeciwko niemu. Pasmo sukcesów i powodzenia zostało przerwane grzechem. Skutki zbrodni Dawida zakorzeniły się w jego domu. Ambicja Absaloma nie szanuje nawet więzów krwi.
W skali mikro a czasem i makro zobaczymy to samo w naszych rodzinach. Wystarczy wspomnieć te sytuacje, kiedy trzeba się zająć starszymi rodzicami, którzy często traktowani są jak zło konieczne, a nawet umierają w samotności pośród sporów dzieci o to, kto powinien się nimi zająć. A jakże często pojawiają się kłótnie i wojenki rodzinne o spadek...
Bo zło drzemie w nas, w naszym sercu. Złego ducha nie trzeba szukać daleko.
Epizod, który ukazuje św. Marek, jest niezwykły. Gerazeńczycy odrzucają Jezusa, ponieważ zrujnował ich dobytek, mimo że uratował jednego z nich. Jest wiele zdumiewających elementów tego obrazu, który przedstawia św. Marek: Jezus odmawia wejścia do łodzi uzdrowionemu człowiekowi - wysyła go do swoich, by opowiadał o doświadczonym miłosierdziu, dziwi to, że rozmawia ze złym duchem i spełnia prośbę złego.
Ale ten epizod ukazuje coś bardzo ważnego. Wyzwolenie człowieka, uwolnienie go z tego, co go odczłowiecza, czyni mieszkańcem cmentarzyska jest ważniejsze od materialnych strat Gerazeńczyków. Właściwa hierarchia wartości pomiędzy osobą i dobrami materialnymi.
W świecie, w którym tak wielu ludzi potrafi się zatracić w pogoni za materialnymi dobrami, potrafi niszczyć więzy krwi i dążyć po trupach, by zdobyć jakąś rzecz czy trochę więcej pieniędzy, to uznanie właściwej hierarchii wartości - najpierw człowiek - może być bardzo ewangelicznym znakiem dla innych.
1. Czy potrafię przyjąć cierpienie jako coś, co jest skutkiem moich grzechów i co Bóg dopuszcza dla mojego wzrostu?
No właśnie?! Czy potrafię przyjąć cierpienie jako coś, co jest skutkiem moich grzechów i co Bóg dopuszcza dla mojego wzrostu? To pytanie mogę dla siebie zamienić w trzy krótsze i konkretniejsze:
OdpowiedzUsuń1. Czy dostrzegam skutki moich grzechów?
2. Czy przyjmuję cierpienie, które przyszło do mnie, w konsekwencji moich grzechów?
3. Czy ufam, że w tym wszystkim jest Bóg mój Pan i Zbawca, który pragnie mojego wzrostu?
Mam dzisiaj nad czym się zastanowić.
Dziękuję ojcze Edwardzie:)
przyznam, że pierwszy raz czytając ten znany fragment Ewangelii, uderzyło mnie nie to, że Jezus rozmawia ze złym duchem, ale to, że spełnia jego prośbę..i nadal nie potrafię tego zrozumieć
OdpowiedzUsuń