zachód słońca

zachód słońca

niedziela, 27 lutego 2022

VIII Niedziela Zwykła

Czy może niewidomy prowadzić niewidomego? Czy nie wpadną  w dół obydwaj? Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a nie dostrzegasz belki we własnym oku? (Łk 6,39.41).


Przy pewnej okazji Jezus powiedział, że nie ma nic ukrytego, co by nie zostało ujawnione, ani nic tajemnego, co by nie zostało odkryte. O tym mówią nam między innymi dzisiejsze czytania. 

    W czasach Jezusa, podobnie jak dzisiaj, wiele uwagi poświęcamy temu, co zewnętrzne, pewnym pozorom, aby pokazać się ludziom z jak najlepszej strony. Dlatego często zakładamy maski, aby ukryć to, kim naprawdę jesteśmy. Być może zakładamy te maski, kiedy wychodzimy do pracy, kiedy spotykamy się z przyjaciółmi, nawet kiedy przychodzimy do kościoła, by uczestniczyć w Eucharystii – i nie chodzi mi wcale o te maski, które wymusiła pandemia…

     Udajemy kogoś, kim nie jesteśmy. Maska to nic innego jak oszustwo. A kiedy wracamy do domu, zdejmujemy maskę i znów jesteśmy sobą. Ale wcześniej czy później zostaje to odkryte. 

Wszyscy znamy osoby, które dbają o pozory, o to, by dobrze wypaść, które bardzo się starają, by nie dać poznać swojego fałszu. I nie chodzi tu tylko o polityków czy osoby publiczne, które podlegają tej pokusie maskowania swojego prawdziwego oblicza – my też jesteśmy na to narażeni. 

     Jezus wiedział, że to była normalna praktyka wśród prominentnych ludzi Jego czasów, obejmowała zarówno świat polityki, społecznych relacji oraz religii. I nie chciał, aby Jego uczniowie podążali taką drogą fałszu. Chciał, by rzeczywiście byli dobrymi, a nie tylko udawali dobrych, by byli miłosiernymi i mądrymi, a nie sprawiali tylko takie wrażenie. 

W Bożym Królestwie pozory są bezwartościowe, bez względu na to, jak bardzo będą wyszukane te wszystkie maski, które staramy się ubierać, aby lepiej wyglądać. 

Jezus widzi również, że niektórzy z Jego uczniów, zamiast dojrzewać wewnętrznie, korygować swoje wady, swój egoizm i inne duchowe niedociągnięcia, woleli obwiniać innych za swoje wady. I w związku z tym daje nam wskazanie, byśmy najpierw zadbali o usunięcie belek z własnych oczu i serc, bo one przeszkadzają dobrze widzieć. Dopiero wówczas, z czystym sercem i spojrzeniem, będziemy mogli pomagać innym i prowadzić ich po drogach Królestwa. 

    Ewangelii nie można udawać, trzeba nią żyć. Zachowywanie pozorów nie otwiera drzwi Królestwa. Pozory mogą dawać jedynie chwilowe poczucie szczęścia. W dłuższej perspektywie rodzą smutek i frustrację. Potrzeba troski o wnętrze, o serce, trzeba usuwać z niego wszystko, co oddala nas od Boga. 


1. Czy dbam o własne duchowe życie i ciągłą pracę nad swoimi wadami? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz