zachód słońca

zachód słońca

czwartek, 22 grudnia 2022

Czwartek 4. Tygodnia Adwentu

    O tego chłopca się modliłam, i spełnił Pan prośbę, którą do Niego zanosiłam. Oto ja oddaję go Panu. Po wszystkie dni, jak długo będzie żył, zostaje oddany na własność Panu (1 Sm 27-28).

    Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy. Bo wejrzał na uniżenie Służebnicy swojej. Oto bowiem błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia, gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny (Łk 1, 46b-49a).


    Khalil Gibran, arabski pisarz, poeta, malarz, powiedział kiedyś słowa, które w pierwszym odbiorze mogą się wydawać dla rodziców szokujące: wasze dzieci nie są waszymi dziećmi.

    Anna z pierwszego czytania zdaje się głęboko rozumieć prawdę zawartą w tych słowach i otrzymawszy dar macierzyństwa, owoce tego daru oddaje Bogu. 

    Rodzicielstwo powinno być aktem hojności. Miłość małżonków rodzi dzieci, ale nie po to, by stały się własnością rodziców (dzisiaj czasem zabawką rodziców), ale po to, by stały się sobą. Prawdziwa miłość obdarza wolnością. Więzi miłości, także te między rodzicami a dziećmi, są najsilniejsze, ale nie oznacza to prawa do posiadania czy podporządkowania. Rodzice muszą pozwolić dziecku stać się sobą. 

    Maryja również to rozumie. Na słowa błogosławieństwa Elżbiety odpowiada hymnem radości i uwielbienia Boga. Od samego początku zaczyna oddawać Bogu to, co od Niego otrzymała. Nie poczęła tego Dziecka dla siebie, ale dla Boga, aby w tym Dziecku objawiło się Boże ojcostwo. Bóg, którego uwielbia Maryja, jest rzeczywiście Stwórcą, rodzi i kocha życie. Przychodzi z miłosierdziem, z pragnieniem uzdrawiania, podniesienia, napełniania dobrem. 

    Maryja śpiewa o cudach, które Bóg w Niej uczynił. Znamienne jest to, że Jej sytuacja materialna czy społeczna nie uległa zmianie, nadal towarzyszy jej ubóstwo i pokora. Ale czuje się pełna życia. Maryja potrafi zobaczyć, że mimo wszystkich trudów, Bóg dotrzymuje swoich obietnic. Kieruje uwagę Elżbiety na Boga i Jego cuda, jak ten rosnący w Jej własnym łonie. Już teraz oddaje Bogu owoc swojego łona, zapowiadając ofiarę, która dokona się na krzyżu. 


1. Jak często modlę się modlitwą uwielbienia?

2 komentarze:

  1. Pytanie w punkt. Modlitwa uwielbienia nie jest dla mnie modlitwą najprostszą. Nie przychodzi ona łatwo. Powiedziałbym, że jest najtrudniejsza. Łatwiej dziękować, że o prośbie nie wspomnę. Czasami mówię: wielbię Cię, wywyższam Cię, ale: uwielbiam – rzadko; jakby brakuje słów. Pamiętam takie momenty w życiu modlitwy, kiedy moje serce jakby było porwane i samo uwielbiało, i wydawało się, że tej modlitwy nie było końca. Nie wiem, to chyba łaska; Maryja jej była pełna, całe Jej życie to uwielbienie, mimo, że po ludzku patrząc dramatyczne. Ponieważ brakuje mi słów uwielbienia, to po przyjęciu Komunii świętej proszę Maryję by uwielbiała Jezusa w moim sercu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie za rzadko, niestety :( Jednak, gdy tylko zaczynam uwielbiać Boga, wszystkie przeszkody ustępują, mury się kruszą, radość przychodzi sama.

    OdpowiedzUsuń