zachód słońca

zachód słońca

środa, 21 grudnia 2022

Środa 4. Tygodnia Adwentu

    W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w pokoleniu Judy (Łk 1,39).


    Wczoraj usłyszeliśmy odpowiedź Maryi na zwiastowanie: oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według Twego słowa. Te słowa Maryi nie były jedynie chwilowym westchnieniem czy dobrym życzeniem. Te słowa były programem na życie. 

    Maryja nazywa się służebnicą i swoje słowa od razu wprowadza to w czyn. Wstaje i wyrusza w drogę, w góry. Taka jest droga prowadząca do Ain Karim, którą Maryja pokonuje i to pokonuje w pośpiechu. 

    Są takie sytuacje, nagłe i niespodziewane, które wymagają natychmiastowej reakcji, nie można pozwolić sobie na zwłokę. Taki jest duch prawdziwej służby. 

    Maryja była wybrana przez Pana, mogła uważać się za uprzywilejowaną, mogła oczekiwać uwagi i zainteresowania. Nazywając jednak siebie służebnicą Pana daleka jest od stawiania siebie w centrum uwagi. Stawia w centrum tych, którzy potrzebują Jej wsparcia. To pierwszy owoc przyjętego Słowa: wyruszyć w drogę, by być gotowym do służby.

    Możemy w ten sposób zmierzyć na ile każdy z nas pozwala się tworzyć przez usłyszane Słowo. Jeśli Słowo nie wyprowadza nas drogi służby, nie wyprowadza nas w pośpiechu i pod górkę, na drogę wspierania tych, którzy potrzebują pomocy, to może nie pozwalamy Słowu w nas działać. 

    Ale samo wyruszenie w drogę to tylko pierwszy owoc. Maryja nosi w swoim łonie Słowo, któremu służy, Słowo Dobrej Nowiny, która została Jej przekazana w Zwiastowaniu, która została przekazana także Elżbiecie. Stąd charakter spotkania tych dwóch kobiet brzemiennych  w błogosławieństwo i życie. 

    Patrząc na środowisko społeczne i historyczne, nie trudno zrozumieć, że miały wszelkie powody, by narzekać, na to, że życie jest złe: zepsucie świątyni, tyranię Heroda, rzymskie zniewolenie... Ale nie narzekają. Z ich ust płynie błogosławieństwo: najpierw Maryja błogosławi bez słów, bo nosi w sobie źródło każdego błogosławieństwa. Elżbieta, przedstawicielka sprawiedliwych Starego Testamentu dostrzega w Maryi spełnienie Bożych obietnic i odpowiada błogosławieństwem i radością.

    To drugi owoc Słowa w nas. Jeśli z naszych ust padają słowa goryczy, skargi, krytyki, bezlitosnego potępiania, jeśli przepełnia nas pesymizm (wobec świata, wobec Kościoła, wobec własnej rodziny), to znaczy, że wciąż nie przyswoiliśmy sobie jeszcze w sposób wystarczający Słowa, że wciąż Boże Słowo jest dla nas niestrawne. 

    Nie chodzi o to, by nie zauważać zła, udawać, że go nie ma, bo ono godzi w ludzką godność i niszczy obraz świata. Ale zło nie może nas zaślepiać, nie może sprawiać, że przestajemy widzieć i słyszeć Słowa Dobrej Nowiny. Po to Bóg wszedł w nasz świat, byśmy nieśli temu światu błogosławieństwo. 


1. Czy znajduję w sobie gotowość do służby tym, którzy potrzebują? Niosę błogosławieństwo czy narzekanie?

1 komentarz:

  1. Do okruchów ale przez pryzmat słów z księgi Sofoniasza: Pan, twój Bóg, jest pośród ciebie.
    Bardzo przejmują mnie te słowa. Zastanawiam się czy ten fakt, Bożej obecności tak blisko, sprawia we mnie tyle radości co sprawiło Elżbiecie. U niej, statecznej w podeszłym wieku matki wywołało wręcz eksplozję radości, u jej syna Jana pod sercem również. Radość myślę, że jest zaprzeczeniem narzekania o jakim piszesz. Myślę, że fajna byłaby taka pokuta przy spowiedzi adwentowej, która wywoływałaby radość, może jakaś czynność, może coś do przeczytania czy zobaczenia, coś co wywołałoby uśmiech na twarzy i byłby on przekazywany dalej, w domu, w pracy… UŚMIECH – pełen życzliwości i nadziei. Uśmiech towarzyszący przy niesieniu pomocy, przy pieczeniu, sprzątaniu i możliwych przepychanek: kto ma stroić choinkę.
    Dygresja do dzieciątka, które poruszyło się z radości w łonie Elżbiety: wiele radości i emocji wywoływało u mnie, gdy dziecko w brzuszku się wierciło, tzw. kopało. Mąż wówczas z czułością przykładał rękę do brzucha by poczuć i doświadczyć kontaktu z dzieckiem. Bardzo ciepło to wspominam.

    OdpowiedzUsuń