zachód słońca

zachód słońca

sobota, 21 stycznia 2023

Sobota 2. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Agnieszki

    Gdy to posłyszeli Jego bliscy, wybrali się, żeby Go powstrzymać. Mówiono bowiem: «Odszedł od zmysłów» (Mk 3,21).


    W codziennym życiu jest wiele momentów, w którym człowiek musi dokonać wyboru pomiędzy byciem poprawnym a generowaniem konfliktu i dezaprobaty. I dzieje się tak również na drodze wiary. Może nawet nadejść taki moment w życiu, kiedy wszystko, co cenne, stanie się zagrożone z wobec takiego wyboru: czy chcesz pozostać poprawny, czy raczej zgodzić się na samotność i odrzucenie, a czasem pogardę własnej rodziny i najbliższych osób.

    Ktoś tak wolny jak Jezus, dla którego zasadniczym punktem odniesienia jest pełnienie woli Ojca, a nie społeczne czy rzekomo religijne zasady i tradycje, stał się w pewnym momencie niewygodny.

    Wolni ludzie nam przeszkadzają. Podziwiamy ich, ale nie chcemy blisko nich mieszkać. Nie można bowiem kontrolować wolnego człowieka, nie można przewidzieć jego reakcji. Jezus przeżywa taką właśnie sytuację. Nie był prowokatorem, nawet jeśli uzdrawiał w szabat. Był człowiekiem wolnym, a to ma swoją cenę. 

    Można pozazdrościć takiej wolności. Jakże chciałbym być tak wolnym i niezależnym od ludzkich opinii i osądów, mieć tak zażyłą i nierozerwalną więź z Ojcem... Jakże tęsknię za Kościołem, który byłby mniej poprawny, mniej ulegający wpływom wszelakiego rodzaju... Powodem nie powinno być jednak pragnienie prowokowania, lecz wierność Ewangelii. 

    Chcemy być tak poprawni politycznie, że boimy się być uznani za szalonych i głupich, chcemy być szanowani i ważni, ale prawda jest taka, że, według ludzkich opinii, podążamy za Bezbożnikiem (Ch. Duquoc).

    Dziś wspominamy św. Agnieszkę, rzymiankę, młodą dziewczynę. Była w niej szalona i bezczelna śmiałość, by pójść za Jezusem do końca, przyjąć śmierć dla Jezusa.  Ona może być wzorem ewangelicznej śmiałości i radykalizmu.


1. W jakich sytuacjach próbuję zachować "światową poprawność", by nie stracić w oczach ludzi?

1 komentarz:

  1. 1. Trudne pytanie zadałeś ojcze.
    2. Jezus nie miał czasu na posiłek, znowu zbierał się tłum.
    Nie raz jest tak, że tyle się pracuje, że nie ma czasu na śniadanie rano, czasami znajduje się on dopiero popołudniu. I jak jeszcze ktoś podejdzie i coś chce, to potrafimy zabić wzrokiem. A Jezus nikogo nie wygania, nie mówi dajcie się najpierw najeść, nie mówi to mój dom, to miejsce mojego odpoczynku, przyjdźcie jutro. On nie troszczy się o siebie, ale za to krewni, tak zwani życzliwi potrafią. Chcą Go odwieść, zatrzymać, myślą, że szalony, że wariat. Ale czy Ci Jezusa bliscy, na pewno Go rozumieli, na pewno przyświecała im prawdziwa troska? Chwilę później Jezus powie: ten kto pełni wolę Ojca, ten będzie moim bratem, i siostrą i matką.
    Gdy człowiek idzie spać wykończony – jest szczęśliwy.
    3. Strach, że się wyjdzie na wariata dotyczy każdego, lęk przed opinią, przed wyśmianiem. Chyba, że jest się świętym, jest się szalonym w miłości jak Agnieszka, potrafiąca oddać życie dla Jezusa; jak o. Pio, uznany za dziwaka, nagrywany, obserwowany, a i przez kościół odsunięty od sprawowania Eucharystii dla wiernych i spowiadania – co za cierpienie. Mimo wszystko był wierny kościołowi, miłował go, mimo cierpień zadawanych przez jego przedstawicieli.
    4. Dzisiaj łatwo jest paść ofiarą komentarzy, zmanipulowania słów, gestów. Na przykład papież Franciszek powie zdanie, a minutę później jest oceniony przez pół świata w internecie i mediach społecznościowych. Każdy przekaz może być wzbogacony w coś od siebie, nie zawsze prawdziwie, nic to nie kosztuje, bo jest się anonimowym, łatwo zrobić z kogoś wariata – pomija się zasadę: najpierw rozmowy w cztery oczy, potem w obecności świadka, a na końcu donieść kościołowi. Dzisiaj plotka, obmowa krążą z prędkością światła. I jak się tu nie bać?

    OdpowiedzUsuń