zachód słońca

zachód słońca

wtorek, 31 stycznia 2023

Wtorek 4. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Jana Bosko

    
A Jezus natychmiast uświadomił sobie, że moc wyszła od Niego. Obrócił się w tłumie i zapytał: «Kto się dotknął mojego płaszcza?» Odpowiedzieli Mu uczniowie: «Widzisz, że tłum zewsząd Cię ściska, a pytasz: Kto się Mnie dotknął» (Mk 5,30-31).


    Wydaje się, że apostołowie mają rację. Pośród naciskających tłumów pytać o to, kto się dotknął mojego płaszcza, wydaje się absurdalnym pytaniem. 

    A jednak Jezus wie, o co pyta i dlaczego pyta. Pomiędzy naciskiem tłumu a dotykiem jest ogromna różnica. 

    Przypominam sobie pielgrzymki papieskie i tłumy, które przeciskały się ku barierkom, by być jak najbliżej, by zrobić najlepsze zdjęcie, a może by doświadczyć dotknięcia. W takim napieraniu i ścisku nie liczą się inni, człowiek koncentruje się na sobie, by zrealizować swój cel. 

    Pośród takiego napierającego tłumu można doświadczyć dotknięcia - przyjaznej dłoni, która podtrzyma, nie pozwoli utracić równowagi. Pamiętam dotyk dłoni mojego ojca na ramieniu przed maturą - dotyk dający wsparcie, dotyk będący wyrazem zaufania, dotyk, który mówił poradzisz sobie... chociaż wokół było wiele innych osób, które mówiły różne rzeczy, próbując dodać otuchy, to jednak ten dotyk był najbardziej wspierający...

    Ta Ewangelia powinna nas poruszyć. Wokół Jezusa pojawia się życie, śmierć zostaje pokonana, ci, którzy stracili już nadzieję, mogą ją odzyskać. 

    Gdybyśmy tylko my, chrześcijanie, naprawdę wiedzieli, co to znaczy świętować życie, mieć nadzieję wbrew wszelkiej nadziei, bo Życie jest zawsze potężniejsze od śmierci. 

    Śmierć często wydaje się silniejsza, wdziera się z przemocą, wywołuje chaos i ból. Miłość wydaje się wobec niej taka słaba. Zwłaszcza dziś, kiedy świat  wywyższa życie, młodość, rozrywkę, wypoczynek, a jednocześnie wymyśla coraz to nowe formy zabijania i śmierci. 

    Kobieta pragnęła odzyskać zdrowie, znalazła ocalenie. Dotknęła Życia. A kiedy Życie dotyka dwunastoletniej dziewczynki, którą wszyscy uznali za umarłą, i ona odzyskuje życie. 

    Dotyk Boga zawsze rodzi życie, nawet tam, gdzie wydaje się królować śmierć. 

1. Czy mam takie doświadczenie dotyku Bożej miłości?

1 komentarz:

  1. Zatrzymałam się przy innej postaci. "Jair upadł Mu do nóg i prosił usilnie."
    Przypatruje się postawie Jaira, jest pełna pokory, uniżenia. Prosi usilnie – z przekonaniem, nie odpuszczając, pełen determinacji, swoją wiarą urzeka Jezusa.
    Potem Jair idzie z Jezusem do domu, do umierającej córki, towarzyszy im tłum, w tym tłumie znajdują się tzw. "życzliwi". To od nich Jair słyszy, jak i ja czasami w swoim życiu: daj spokój, po co jeszcze fatygujesz, starasz się, odpuść, to już nie ma sensu; a pod domem słyszy śmiech ze słów Jezusa. Naśmiewanie się, co On wygaduje. Można by się załamać i odpuścić w takiej sytuacji. Ale na szczęście przy Jairze jest Jezus. Dodaje mu nadziei, wiary, odwagi: "nie bój się, wierz tylko!". Myślę, że idąc za radą dla Hebrajczyków: "patrząc na Jezusa, który nam w wierze przewodzi i ją wydoskonala", może tak łatwo nie zrezygnuję, nie poddam się, nie przekreślę jakiejś osoby uznając, że już się nie zmieni, jakiejś sytuacji, że nie ma wyjścia. Ale też lękam się, bym dla kogoś nie była głosem "życzliwym", dołującym, odbierającym nadzieję.

    OdpowiedzUsuń