zachód słońca

zachód słońca

środa, 8 marca 2023

Środa 2. Tygodnia Wielkiego Postu, wsp. dow. św. Faustino Migueza

    Nie tak będzie u was. Lecz kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie waszym sługą. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem waszym, na wzór Syna Człowieczego, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu (Mt 20,26-28).


    Wielki Post to czas przygotowania do obchodów Wielkanocy, świąt męki, śmierci i zmartwychwstania Jezusa. Dzisiejsza Ewangelia jest ważnym krokiem milowym w tym przygotowaniu, ponieważ mówi nam o znaczeniu tej śmierci. 

    Zbyt często skupiamy się na zewnętrznych aspektach śmierci Jezusa: został niesprawiedliwie skazany, był biczowany, umarł przybity do krzyża pośród okrutnego cierpienia. Wszystko to jest prawdą. Ale prawdą jest również to, że to nie ilość zniesionego cierpienia przez Jezusa nas zbawia. W historii ludzkich dziejów można wskazać wiele innych ofiar, które cierpiały bardziej niż Jezus, były poddane może okrutniejszym i dłuższym torturom. To nie ilość bólu jest ważna.

    Ważna jest motywacja, intencja, z jaką Jezus stawia czoła swojej śmierci. A wcześniej motywacja, z jaką stawia czoła swojemu życiu. 

    Można powiedzieć, że śmierć Jezusa jest naturalną konsekwencją Jego sposobu życia. Jezus wychodzi na spotkanie śmierci od pierwszego momentu, kiedy zaczął głosić Królestwo, kiedy zaczął wchodzić w utarczki z religijnymi i politycznymi przywódcami narodu Izraela. Jego przesłanie wydawało się zbyt rewolucyjne, dlatego skończył na krzyżu. 

    Ważne jest to, że to wszystko było owocem miłości. Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu. Z miłości do nas Jezus podejmował każdy krok w swoim życiu, z miłości do nas wypowiadał każde słowo. I z miłości do nas oddał za nas swoje życie. 

    Czas Wielkiego Postu to nie jest czas, by obsesyjnie szukać pierwszych miejsc, jak próbowali to czynić Zebedeusze, lecz czas oddania się na służbę naszym braciom i siostrom, uczestniczenie w ich potrzebach, tak jak robił to Jezus. 


1. Czy potrafię w postawie Zebedeuszy odkrywać siebie? Czy podejmuje wysiłek, by odrzucać negatywne motywacje w drodze za Jezusem?

1 komentarz:

  1. Oj tak! Wiele tych negatywnych motywacji pojawiało i pojawia się w moim życiu. Samo uświadomienie ich sobie to wysiłek, a cóż dopiero porzucenie ich na rzecz jedynej słusznej motywacji, jaką jest służba w miłości. Duchu Święty prowadź mnie w prawdzie i oświetlaj drogę do Ojca Twoim Słowem, które jest Miłością.
    Dziękuję ojcze Edwardzie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń