Po naleganiach na potrzebę czuwania i życia poświęconego innym, czujnego i uważnego, padają nagle zaskakujące słowa o podziałach i rozłamach, a nie pokoju. Czy to ten sam Jezus, czy jesteśmy w tej samej Ewangelii, mówiącej o błogosławieństwie i szczęściu? Jak rozumieć ten nagły zwrot wypowiedzi?
Jestem przekonany, ze człowiek z natury stawia opór wszelkiej przemocy i konfliktom. Pokój, harmonia, jedność są wpisane w nasze DNA, dlatego tam, gdzie wyczuwamy napięcie, rozłam, czujemy się źle. Być może dlatego tak trudno przyjąć nam ten fragment Ewangelii. Próbujemy go łagodzić i reinterpretować, szukamy symbolicznych znaczeń. Ale rzeczywistość jest taka, że podążanie za Jezusem i Jego Ewangelią pociąga za sobą decyzje i wybory, a te zawsze rodzą napięcia.
Miłość jest najlepszą rzeczą, jaka może nam się przydarzyć. Życie w pokoju, to perspektywa, za którą wszyscy tęsknimy. Ale kto z nas nie musiał zmagać się z sobą, walczyć z sobą, idą za Jezusem. Kto z nas nie musiał się zmagać z przeciwnościami za chęć bycia wiernym prawdzie, za przezwyciężanie złych nawyków i przyzwyczajeń, jakie w sobie nosimy. Walka jest potrzebna, by pszenica duchowego życia mogła wzrastać. Jak często musiałeś zmusić siebie, by wybrać pokój i nie odpowiedzieć na atak kogoś większą przemocą?
Łaska jest darmowa, ale nie jest tania. Bóg jest pokojem, ale kosztuje wiele wyrzeczenia, nie da się go zdobyć za ochłapy.
Z czym najtrudniej mi walczyć w życiu duchowym?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz