W Adwencie nie mogło zabraknąć odniesienia do męczeństwa, które jest wyraźnym przypomnieniem, że każdy naśladowca Jezusa będzie cierpiał niezrozumienie, doświadczy krzyża czy jakiejś formy prześladowania.
Doświadczył tego Eliasz ze Starego Testamentu. Jezus wskazuje na to, co stało się z Janem Chrzcicielem i mówi o tym, co stanie się z Nim, chociaż w tym momencie uczniowie jeszcze tego nie rozumieją.
Doświadczyło tego wielu idących drogą Ewangelii, mężczyzn i kobiet, świadków Jezusa, którzy oddali życie za Niego.
Bycie uczniem Jezusa wiąże się również z niezrozumieniem. Potrzebujemy zrozumieć, że nie będziemy zrozumiani, zaakceptować, że nie będziemy uznani. I potrzebujemy zachować radość życia, motywację do tego, co konieczne.
Czasami znajdziesz akceptację i uznanie, a czasem nie. Spojrzenie na ten aspekt naszej drogi za Jezusem, rzeczywistość krzyża i cierpienia, pomaga zaakceptować te momenty, w których nie jesteśmy rozpoznawani lub rozumiani, ponieważ na tej drodze jest wielu innych, którzy mają to samo doświadczenie, a mimo to są poddani Bożej woli.
Drugi tydzień Adwentu dobiega końca i dobrze jest mieć jasność co do tego, na Kogo i na co czekamy. Można wiele mówić o oczekiwaniu, a kiedy On przechodzi przed naszymi oczami, nie zdajemy sobie często z tego sprawy. To przydarzyło się współczesnym Jezusa. Wypatrywali Eliasza, który miał się pojawić przed obiecanym Mesjaszem, a kiedy Eliasz przyszedł, nawet go nie zauważyli...
Co robię, by nie popaść w schematy na drodze wiary, lecz by moja relacja z Jezusem była wciąż żywa?
Trudne pytanie, ojcze Edwardzie.
OdpowiedzUsuńCo robię, by nie popaść w schematy na drodze wiary? Czytam, piszę, medytuję... I widzę też że ratunkiem przeciw mojemu usztywnieniu w wierze jest rachunek sumienia.
Dziękuję.