Przez cały tydzień mogliśmy przyglądać się okrucieństwom Antiocha IV Epifanesa z dynastii Seleucydów. Brał udział w wielu wyprawach wojennych, a wszędzie gdzie dotarł w swoich podbojach próbował narzucać kult greckich bogów. Podbijając Jerozolimę nazwał ją Antiochią, sprofanował świątynię, a opór próbował łamać okrucieństwem. Sam przydomek Epifanes ukazuje jego ambicje: na monetach, które wybijał ze swoim wizerunkiem widniał napis: Theos Epiphanes - Bóg objawiony, co może wskazywać, że forsował kult swojej osoby - kult władcy.
Po całym tygodniu lektury ksiąg machabejskich, samoocena Antiocha może wydawać się całkowicie irracjonalna: w używaniu władzy byłem łaskawy i miłosierny.
Sumienie nie pozwala jednak na samozadowolenie. Przypomina okrucieństwa, których się dopuścił wobec ludu Izraela i wobec świątyni w Jerozolimie. Ostatecznie uznaje, - tak interpretuje to Józef Flawiusz - że został pokonany przez Boga, którego próbował zwalczać, którego czczą Żydzi.
Żal, który się w nim rodzi, prowadzi do rozpaczy i śmierci. Sam nie wierzy w Boga życia, do którego przyznawali się zabijani przez niego synowie ludu wybranego. Dla niego przyszłość jest zamknięta, śmierć kończy wszystko, a horyzont nadziei nie istnieje...
inskrypcja na monecie: BAΣIΛEΩΣ ANTIOXOY ΘEOY EΠIΦANOYΣ NIKEΦOPOY - Pan (król) Antioch Bóg Objawiony, niosący zwycięstwo

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz