Ale wy nie wierzycie, bo nie jesteście z moich owiec. Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich. I nikt nie może ich wyrwać z ręki mego Ojca. Ja i Ojciec jedno jesteśmy» (J 10,26-27.29-30).
To już czwarty tydzień Wielkanocy, powoli codzienność i przyzwyczajenie sprawiają, że radosne Alleluja z Wigilii Paschalnej zaczyna brzmieć tak zwyczajnie. Nasz duch dostosowuje się powoli do naszych przekonań i sposobu przeżywania naszego bycia chrześcijanami.
Kiedy spojrzymy na mapę chrześcijaństwa, zobaczymy takich wyznawców, którzy zmagają się z prześladowaniami, które stają się dla nich codziennością, inni żyją w środowisku, które sprzyja wyznawaniu wiary i budowaniu religijności, jeszcze innych dotyka zsekularyzowany świat społeczeństw, w których żyją.
Taka jest rzeczywistość, ale nasz czas jest czasem Boga i każda nowa celebracja Wielkanocy pozwala nam na odnowienie wiary - wiary, która otwiera się i ogłasza samą siebie.
Dzieje Apostolskie ukazują początki ewangelizacji pogan. W Antiochii też po raz pierwszy nazwano uczniów chrześcijanami. Trudno w tym kontekście nie wspomnieć Syrii, spustoszonej przez wojnę i śmierć. Wierzący są prześladowani. Jak wiele przemocy i zniszczeń powodują ambicja i władza, gdy czują się zagrożone. Ewangelia dla wielu jawi się jako zagrożenie, bo nieustannie zdaje się podważać fundamenty, na których opiera się nasz egoizm i ludzka nędza.
Także nam grozi, że zamkniemy się na nowe doświadczenie, nowość Ewangelii. Kiedy nasza wiara czuje się taka solidna, bezpieczna, Bóg przychodzi i nią potrząsa, wzywa do przebudzenia, by wiara nie przestała być wiarą.
W słowach Jezusa, dobrego Pasterza, uderza to niezwykłe podkreślenie: moje owce... mój Ojciec... Ileż razy sam mówiłem o tacie - mój ojciec, a słyszałem moje dziecko..., mój syn... Rodzice czasem pytają swoje pociechy, kiedy jest większa grupa osób: gdzie jest tata? To wszystko określa, że do kogoś należymy. Zawsze do kogoś należymy.
Wiara jest także kwestią przynależności do Kogoś - należymy do Boga. Można powiedzieć, ze wierzę w Boga, ale trzeba zrobić krok dalej i powiedzieć: należę do Niego, ja jestem Jego.
W portyku Salomona dochodzi do starcia Jezusa z przeciwnikami. Ciągle dochodziło do konfrontacji, o czuli się zagrożeni tym, co On prezentował, tym co i jak głosił. I stanowcza odpowiedź: nie wierzycie, bo nie jesteście z moich owiec.
Słuchać Jezusa, wiedzieć, że jestem przez Niego znany, cieszyć się ciągle nowym życiem, którym On obdarza.
1. Czy przynależność do Boga jest dla mnie źródłem szczęścia?
Kiedyś ,kiedyś, zanim doświadczyłam Bożej miłości, wyrywałam się z każdej przynależności. "Być czyjąś własnością"- tego się obawiałam. A teraz, gdy życia sobie nie wyobrażam bez Jego miłości, codziennie wołam: Pilnuj mnie, żebym nie zrobiła żadnej głupoty, nie daj mi się zagubić... jestem Twoją owieczką... . Nie trzeba mi nic więcej.
OdpowiedzUsuń