Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię (Mt 11,28).
Są takie sytuacje i okoliczności, kiedy możemy powiedzieć: zakryta jest moja droga (mój los, moje życie) przed Panem, prawo moje przez Boga pominięte (Bóg o mnie zapomniał, nie interesuje się moim życiem). Prawdopodobnie każdy wierzący, w niejednej nocy życia czuł, podobnie jak Jezus na krzyżu, że Bóg opuścił.
A jednocześnie wiemy, nauczyliśmy się tego, że Bóg nas nie opuszcza, nawet kiedy doświadczamy trudnych chwil załamania, rozpaczy i zwątpienia. Bóg jest z nami. Nasza wiedza kłóci się często z tym naszym życiowym doświadczeniem.
Dzieje się pewnie tak dlatego, że nie potrafimy rozpoznać Jego obecności w naszym życiu. Adwent pozwala nam na nowo wsłuchiwać się w Jego słowo i dostrzegać pośród mroków Jego obecność. On wciąż wskazuje nam drogę, którą mamy podążać, aby mieć życie.
Inną kwestią jest to, że w naszej wolności to my od czasu do czasu porzucamy Boga, odwracamy się od Niego, wybieramy własne drogi i ścieżki, które tak bardzo różnią się od Jego dróg.
Doświadczamy trudu, jesteśmy przemęczeni i sfrustrowani, czasem wypaleni, połamani i poranieni przez życie. A Bóg przychodzi do nas z wytchnieniem i pragnie odnowić. nasze siły. Bóg przynosi nam ulgę w naszym zmęczeniu.
Im bardziej pogłębiamy naszą relację z Jezusem, im bardziej czynimy Go Panem i Mistrzem naszego życia, tym łatwiej znaleźć siły, tym łatwiej jest podążać Jego drogą. Trzeba jednak zgodzić się na powolny proces budowania przyjaźni z Mistrzem. To nie tabletka od bólu głowy, która zadziała po dziesięciu minutach od przyjęcia. Krok po kroku musimy otwierać się i poznawać Jezusa, dorastać do przyjaźni. A często jesteśmy tak niecierpliwi, że chcemy od razu mieć wszystko, a kiedy nie wychodzi, poddajemy się zniechęceniu.
W kolejnym dniu adwentu proszę cię, Panie, o dar cierpliwości...
1. Jakie sytuacje rodziły we mnie zwątpienie, zniechęcenie? Czy potrafiłem wtedy zobaczyć obecność Boga w swoim życiu?
Prosisz ojcze o dar cierpliwości, DAR, czyli coś co samemu nie jesteśmy wstanie wypracować. Dokładnie to nie wiem jak wygląda cierpliwość (:)), ale czuję, że jest to coś delikatnego, dobrego, ciepłego, wyrozumiałego, uśmiechniętego – życzę Tobie i sobie takiego DARU.
OdpowiedzUsuńKiedyś usłyszałam od osoby (deklarującej się jako nie wierząca), że nam, że mi osobie wierzącej jest łatwiej. Rzeczywiście, bez Jezusa w moim życiu i dla Jezusa nie dałabym rady, ześwirowałabym.
– tyle jest w życiu trudów, cierpienia, jak nie dawno pisałeś w okruchach: my ludzie cierpimy nie tylko fizycznie, ale także duchowo i psychicznie - jarzma, pod ciężarem którego mój kark by nie wytrzymał; i tak ostatnio się ugina i jest napięty od różnych doświadczeń. Ostatnio napotykają mnie trudne sytuacje, ale nie dziwię się ich obecności, bo prosiłam naście dni temu Pana o serce pokorne. Ale za każdy trud DZIĘKUJĘ, bo ufam Jego mądrości. Odkryłam, że dziękowanie za trudy, to taka tabletka (pożyczyłam porównanie), która daje w środku, w sercu radość mimo zmęczenia i łez. I całym sercem podpisuję się po słowami: że Pan Bóg przychodzi do nas z wytchnieniem, z ulgą w naszym zmęczeniu, na modlitwie gdy przytulam się jak „jagnię do Jego piersi”.
Pan mówi o ukojeniu dla dusz – znajduję je w Jezusie, w Komunii św., w bliskich mi osobach z którymi mogę podzielić swój ból. Świat dzisiaj ukojenia i pokoju szuka poza Jezusem np. w jodze, narkotykach, alkoholu, medytacjach wschodu itp. A pokój, ukojenie to taki sam DAR jak cierpliwość, nie da się go wypracować samemu.
Dziękuję Ci ojcze za cierpliwe pisanie okruchów, każdego dnia, czy śnieg czy deszcz czy słońce, czyli czy sprzyja czas czy nie, jesteś wierny – dziękuję.