Kiedy upłynęli około dwudziestu pięciu, może trzydziestu stadiów, zobaczyli, że Jezus idzie po jeziorze i zbliża się do łodzi. Przerazili się. On odezwał się do nich: "To ja jestem, nie bójcie się" (J 6,19-20).
Narzekanie, szemranie, pretensje - zjawisko, które we wspólnocie Kościoła występowało od początku i trwa do dziś. Przypominają nam o tym czytanie z Dziejów Apostolskich.
Samo niezadowolenie nie musi być złe, pojawia się czasem wbrew naszej woli. Problem polega na tym, że nie zawsze wiemy, co z nim zrobić.
Dzieje Apostolskie podpowiadają: wszystkie nasze myśli, pragnienia, czyny, muszą być poddawane światłu Ducha Świętego, tak samo powinno się dziać z naszymi pretensjami.
Apostołowie wobec narzekania wychodzą z konkretną propozycją, która uwzględnia dobro całej wspólnoty. To nie było coś dobrego dla nielicznych czy dla absolutnej większości, ale było dobre dla wszystkich.
Słowo daje nam wskazówkę: nasze pretensje, narzekania, nasze niezadowolenie, którego są wyrazem, nie powinny być dolewaniem oliwy do ognia, pogłębianiem problemów. Powinny być wyrażane w każdej wspólnocie, aby znaleźć dla nich rozwiązania, dla dobra wszystkich. Inaczej zawsze ucierpi przekaz Bożego Słowa.
Znamy tę scenę, o której mówi nam św. Jan w Ewangelii. Jeden z takich obrazów, które zapadają w pamięć. Ale spróbujmy popatrzeć na nią w perspektywie Zmartwychwstania, jak umieszcza ją dzisiejsza liturgia.
Mimo przeżycia Świąt Wielkiej Nocy, całej świątecznej Oktawy i kolejnego tygodnia, uczniowie wciąż przeżywają noc, w której doświadczają silnego nieprzyjaznego wiatru i gwałtownych fal, bo Jezus jeszcze do nich nie przyszedł. Ale pragnieniem Jezusa jest, aby światło Zmartwychwstania dosięgło wszystkich.
Na co dzień musimy się uczyć rozpoznawania Jezusa w naszej codzienności, bo przychodzi jak jeden z nas, zwyczajnie. Ale kiedy przychodzi do nas pośród doświadczenia nocy, nie jawi się jako jeden z nas. Objawia się z mocą w życiu każdego z nas jako Bóg, którym jest. Przechodzi przez wszystkie możliwe wody, noce, śmierć, nasze lęki, zwątpienia, cierpienie i mówi do nas: To Ja jestem, nie bójcie się!
Powierzyć swoje bezpieczeństwo w ręce Jezusa, Jemu zaufać, bo On jest jedynym naszym Zbawicielem, naszym Bogiem i Panem. To wciąż wyzwanie, z którym musimy się zmagać, każdego dnia.
1. Czy zapraszam do mojego życia Pana podczas moich ciemności?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz