Uczniowie nie robią już nic innego, tylko głoszą. Głoszą to, co widzieli i słyszeli, czego doświadczyli. Nie ma już miejsca na lęk, już się nie ukrywają za drzwiami Wieczernika. Ryzykują życiem, ale nie ustają w głoszeniu Zmartwychwstałego.
Czynią to, bo jest w nich przekonanie, że to rzeczywiście od Boga pochodzi i dlatego nigdy nie przestaną nauczać, głosząc w świątyni czy po domach.
Ich słowa, dotyczące wiary, odbierane są jednak na płaszczyźnie politycznej, ich działalność zmienia życie ludzi wokół nich. A to sprawia, że musi dojść do konfrontacji z silnymi i potężnymi tego świata.
Święty Józef Kalasancjusz, kiedy przybył do Rzymu i odkrył, że praca z dziećmi, nauczanie ich i przygotowywanie do życia w świecie jest także narzędziem przemiany świata i ludzi, zderzył się z oporem, niezrozumieniem i wrogością bardzo wielu, aż po kasatę swojego dzieła. Życie jednak pokazało, że to co Boże, nie może być zniszczone przez siły zła, chociaż konfrontacja zawsze będzie obecna.
W kontekście tego fragmentu z Dziejów Apostolskich warto postawić sobie pytanie, czy my, chrześcijanie XXI wieku, wierzymy, że jeśli w pełni zaufamy Jezusowi, możemy stać się narzędziem przemiany tego naszego świata?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz