Możemy wyobrazić sobie tę sytuację: Marta wychodzi na spotkanie Jezusa, kiedy On jeszcze jest w drodze. Kiedy przeżywamy trudne doświadczenia, między innymi stratę kogoś bliskiego, pojawia się w nas często takie pragnienie, by się wyizolować. Inni uciekają w pracoholizm, bo nie chcą myśleć o stracie, ale szybko okazuje się, że ból potrafi być większy i nie pozwala zapomnieć.
Marta, w przeciwieństwie do swojej siostry, wychodzi na spotkanie. Ból nie powoduje paraliżu. Wychodzi i wyrzuca z siebie ból, żal, pretensje wobec Przyjaciela, którego zabrakło w tym trudnym doświadczeniu. Co więcej, jest przekonana, że Przyjaciel mógł temu zapobiec, a to wzmacnia ból i żal.
I doświadcza pomocy w tym bólu. Ból wyrzucony, żal wypowiedziany pozwala się ukoić.
Marta musi przejść od gdybyś tu był... do wierzę... To często długa i trudna droga, na której trzeba pokonać ból, zwątpienie, złość, żal i wiele innych trudności. Ale tylko wtedy można usłyszeć słowa nadziei. On jest Zmartwychwstaniem i Życiem. Tylko wtedy można doświadczyć Jego uzdrawiającej obecności.
1. Czy w czasie trudnych sytuacji w życiu próbuję wychodzić na spotkanie Boga?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz