Nie ma radości z powrotu do Jerozolimy, jest ból, żal i wstyd. Izrael, który doświadczył zesłania i niewoli, nie potrafi wyciągnąć wniosków. Nasi królowie i synowie nasi wydaliśmy się sami w ręce królów pogańskich: pod miecz, w niewolę, na grabież, na wstyd na naszych twarzach. I tak samo jest dzisiaj. Chociaż wrócili, by odbudować święte miasto i świątynię, nie zmienili swojego sposobu życia i postępowania. Przesiąknięci pogańskimi zwyczajami, nie potrafią wyjść z duchowej niewoli.
To wywołuje w sercu Ezdrasza smutek, a on sam czas powrotu widzi jako czas żałoby i pokuty, bo nasze zaniedbania, nasza wina, sięgnęły nieba.
Ezdrasz pomimo wielkiego bólu duchowego nie pogrąża się jednak w rozpaczy. Uznaje wielkość i wierność Boga, potrafi zobaczyć Boże miłosierdzie i współczucie. Doświadczenie wiary Ezdrasza jest tak wielkie i wypełnione nadzieją, że potrafi dziękować Bogu, że pozostawił nam garstkę ocalonych, że w swoim miejscu świętym dał nam schronienie.
Modlitwa Ezdrasza jest zaproszeniem, byśmy umieli dostrzegać Boże działanie i Jego łaskę nawet w najgorszych momentach naszego życia osobistego, jak i wspólnotowego, także pośród kryzysu, który jest naszym doświadczeniem na drodze wiary. Jesteśmy zaproszeni do zachowania nadziei, która jest objawieniem Pana nawet pośród niewoli grzechu, duchowego rozdarcia, ludzkiej niespójności i niewierności.
Co mi pozwala, a co utrudnia, zachowanie ufności wobec Boga dzisiaj?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz