zachód słońca

zachód słońca

piątek, 17 lipca 2015

Piątek XV Tygodnia Zwykłego

     Pewnego razu Jezus przechodził w szabat wśród zbóż. Uczniowie Jego, będąc głodni, zaczęli zrywać kłosy i jeść. Gdy to ujrzeli faryzeusze, rzekli Mu: Oto Twoi uczniowie czynią to, czego nie wolno czynić w szabat. A On im odpowiedział: Nie czytaliście, co uczynił Dawid, gdy był głodny, on i jego towarzysze? Oto powiadam wam: Tu jest coś większego niż świątynia. Gdybyście zrozumieli, co znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary, nie potępialibyście niewinnych. Albowiem Syn Człowieczy jest Panem szabatu (Mt 12,1-3.7-8).

      Człowiek głodny, według zasad Tory, miał prawo zerwać kłosy na polu, aby się posilić. Nie grzeszył, jeżeli czynił to ręką, bez użycia narzędzi. Celem było zaspokojenie głodu. Na mocy prawa każdy właściciel pola zobowiązany był zostawić narożnik, nie zbierając kłosów, właśnie dla będących w potrzebie. I z tego korzystają głodni uczniowie Jezusa. Ale narażają się faryzeuszom - łamią spoczynek szabatu...

    Paradoks. człowiek sięgający w domu po posiłek, po chleb, nie łamie szabatu. A ten, kto zrywa kłosy, już tak. Bo w szabat nie wolno pracować. Jezus ten paradoks pokazuje. Rytualizm nie pozwala faryzeuszom zobaczyć człowieka.

     Jezus wskazuje również na siebie, jako Tego, któremu zmierzał cały porządek zawarty w Torze. On jest wypełnieniem Prawa. 

1. Czy nie przywiązuję zbyt wielkiej wagi do rzeczy drugorzędnych, bez znaczenia, pomijając istotę?


czwartek, 16 lipca 2015

Czwartek XV Tygodnia Zwykłego - NMP z Góry Karmel

Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię (Mt 11,28).

       W czas wakacji i urlopów wpisuje się Ewangelia o ludziach utrudzonych, obciążonych, którzy potrzebują odpoczynku. Otrzymujemy zaproszenie od Jezusa, aby u Niego szukać wytchnienia. 

      Potrzebujemy odpoczynku. Od początku stworzenia odpoczynek został wpisany w naturę człowieka. Stworzony na obraz i podobieństwo Pana Boga, poprzez odpoczynek człowiek naśladuje Stwórcę, który odpoczął. Odpoczął po stworzeniu człowieka. W człowieku Pan Bóg znalazł odpoczynek. I człowiek może znaleźć odpoczynek w Panu Bogu. 

    Dzisiejsze wspomnienie NMP z Góry Karmel kieruje moją myśl ku tamtej górze, gdzie swój odpoczynek i pokrzepienie znalazł prorok Eliasz. Tę świętą Bożą górę wybrali pustelnicy, a później Matka Boża. Do dziś pracują tam karmelici - miejsce, w którym wciąż można odpocząć - w ciszy, pod szkaplerzem Matki, która daje pokój, bezpieczeństwo, gdzie utrudzony człowiek znaleźć może pokrzepienie i odkryć sens życia. 


1. Czy potrafię odpoczywać?
2. Czy czas urlopu nie jest czasem "odpoczynku od Boga"?

     

środa, 15 lipca 2015

Środa XV Tygodnia Zwykłego - wsp. św. Pompiliusza Marii Pirrottiego i św. Bonawentury

    Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie (Mt 11,25-26).

     Dzisiaj w Zakonie naszym wspominamy św. Pompiliusza Marię Pirrottiego. Na chrzcie
otrzymał imię Dominik. Urodził się w Montecalvo pod Neapolem. Mając 16 lat opuścił rodzinny dom, w tajemnicy przed ojcem, aby wstąpić do Zakonu Szkół Pobożnych. W wieku 24 lat przyjął święcenia kapłańskie i rozpoczął pracę nauczyciela. Bardzo szybko stał się jednym z pierwszych apostołów nabożeństwa ku Sercu Jezusowemu. Ta miłość do Serca Jezusowego była dla niego źródłem wielu prześladowań i upokorzeń - niewielu rozumiało nowe nabożeństwo. Jest autorem nowenny ku czci Serca Bożego - jednej z pierwszych ułożonych na świecie. Zmarł w opinii świętości w wieku 56 lat. 

    Życie św. Pompiliusza jest w jakimś sensie komentarzem do dzisiejszej Ewangelii. W swojej prostocie potrafił zgłębiać i adorować tajemnice Bożego Serca, czego wielu mądrych i roztropnych zrozumieć nie potrafiło. 

       Słowa Chrystusa pokazują, że ludzka mądrość może stać się przeszkodą do zobaczenia spraw Bożych. Człowiek chciałby bowiem dotknąć Boga rozumem, zgłębić Jego tajemnice w oparciu o ludzkie tylko siły. A prawda o Bogu wykracza poza możliwości ludzkiego rozumu. Poznajemy Boga na tyle, na ile On pozwala nam się poznać. 

     Ciężko na czasem zrozumieć człowieka - poznajemy go, kiedy chce się przed nami otworzyć, kiedy potrafi nam zaufać i przekazuje to, co dzieje w jego sercu. A co dopiero poznać Boga niezmierzonego. 

    Według pewnej legendy św. Augustyn, próbując poznać tajemnicę Boga, spacerował pewnego razu brzegiem morza, rozmyślając nad tajemnicą Trójcy Przenajświętszej, zobaczył nagle dziecko, które próbowało przelać wodę z morza do dołka wykopanego w piasku. Kiedy Augustyn wyjaśnił mu, że działania te są bezsensowne, usłyszał od dziecka, że o wiele bardziej beznadziejna była jego próba zrozumienia Trójcy Przenajświętszej. 

1. W jaki sposób staram się poznawać Boga?
2. Jak traktuję ludzi prostych?

wtorek, 14 lipca 2015

Wtorek XV Tygodnia Zwykłego

    Biada tobie, Korozain! Biada tobie, Betsaido! Bo gdyby w Tyrze i Sydonie działy się cuda, które u was się dokonały, już dawno w worze i w popiele by się nawróciły (Mt 11,21).

    Kiedy słyszę to Chrystusowe biada, zawsze czuję się źle. Jakoś trudno mi uwierzyć, że On wypowiedział te słowa. Jakoś nie pasują do całej Ewangelii, Dobrej Nowiny o zbawieniu. Jak je pogodzić z wezwaniem do miłości, do przebaczenia, do niepotępiania. Chrystus, który mówił o sobie, że nie przyszedł by świat potępić, lecz aby świat zbawić, wzywający do  nie osądzania nikogo, sam dokonuje sądu, sądu strasznego, w którym Chrystus wydaje wyrok potępienia: „Biada wam!” Dlaczego? 


   To Jezusowa odpowiedź na lekceważenie Bożego Słowa i znaków. Można słyszeć, widzieć, doświadczać nawet, a nie dokonuje się przemiana ludzkiego serca. Łaska jest odrzucana, dlatego serce pozostaje niewzruszone. 

   Miasto zadowolone z własnego dobrobytu, warunków życia, nie potrzebuje Boga. Samozadowolenie prowadzi do obojętności na Boga, mimo znaków, które wciąż się dokonują.


1. Czy nie marnuję łaski Bożej?
2. Czy dokonuje się we mnie ciągła przemiana ku dobru?

poniedziałek, 13 lipca 2015

Poniedziałek XV Tygodnia Zwykłego - świętych pustelników Andrzeja Świerada i Benedykta

   Jezus powiedział do swoich apostołów: Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową; i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy (Mt 10,34 - 36).

   Ewangelia nie gwarantuje beztroski i świętego spokoju. 

   Jezus stawia wymagania. Jego nauczanie staje się bardziej zobowiązujące przez to, że nie jest otoczone ochronnym parasolem prawa. Prawo bowiem zawsze dopuszcza wyjątki, pozwala na wybiegi, przynosi ułatwienia. 

   Jezus apeluje do ludzkiego sumienia. Jezus wie, że można połączyć skrupulatne przestrzeganie prawa ze skandaliczną zdradą tych wartości, których prawo to ma chronić. I walczy z taką postawą w Ewangelii. Prawo może bowiem stanowić wygodną przykrywkę dla ludzkiego egoizmu. 

   Pośród zawiłości artykułów prawnych  można zawsze znaleźć sobie „święty spokój”. Sumienie na to nie pozwala – potrafi stawiać niewygodne pytania wobec ludzkich egoistycznych wyborów. Legalizm w swojej istocie jest wyrazem troski o to, by „być w porządku” i żyć w spokoju. 

Jezusowi nie chodzi o relację zewnętrzną. Wierność Ewangelii nie może być przeżywana jako sznur na szyi, który zniewala, nie może być pozbawiona treści i radości. Jezus w swoim nauczaniu wymaga zaangażowania. Chodzi Mu o wierność twórczą, która potrafi przezwyciężać ludzki egoizm. Wierność, która nie jest rutyną, wierność, która wypływa z miłości, a nie z prawa. 

    Wierność twórcza to wierność, która tworzy przyszłość, która nie ogranicza się do powtarzania przeszłości. Wierność, która wnosi nowe wartości, a nie puste gesty. 

1. Jak rozumiem wierność wobec Ewangelii?
2. Czy nie zauważam w sobie zewnętrznego legalizmu?

niedziela, 12 lipca 2015

Niedziela XV Tydzień Zwykły

Jezus przywołał do siebie Dwunastu i zaczął rozsyłać ich po dwóch  (Mk 6,7).

    Każdy z nas, każdy człowiek, który przyjął chrzest, a tym bardziej bierzmowanie, ma obowiązek głoszenia Ewangelii. Głosić, to nie znaczy mówić. Głosić, to znaczy dawać świadectwo. Chodzi o to, by inni ludzie, patrząc na nasze życie, mogli zauważyć Chrystusa.

     Pani Zającowa leżała obłożnie chora. Pan Zając padł ofiarą ludzkich polowań.  Siedem małych zajączków pozostawionych było praktycznie na łasce losu.
  
Oczywiście, sąsiedzi nie zapomnieli o obowiązku odwiedzenia chorej. I tak przyszedł najpierw jeż i powiedział: „z czasem się poprawi”. Z późnym wieczorem zjawiła się sowa z pocieszeniem: „cierpliwości, czeka cię nagroda”. Następnego dnia wpadła na chwilę ruchliwa mysz polna i przypomniała: „głowa do góry sąsiadko! Każdy ma swój krzyż do dźwigania”. Koło południa przyszła sarna i szepnęła chorej do ucha, że „nie taki diabeł straszny, jak go malują”.

Zającowa nie mogła jednak w tych wszystkich słowach odnaleźć dla siebie jakiejś pociechy. A miała już dosyć, gdy w domu zjawili się nowi goście: kot ze swoim beztroskim: „jakoś to będzie” i kret z „wszystko dobrze, co się dobrze kończy”.

Chora była na granicy rozpaczy. Słowami bowiem można doprowadzić wszystko do absurdu. W domu było głodno i chłodno, a tu znikąd żadnej pomocy, tylko słowa... słowa... słowa. I gdy tak rozmyślała nad marnością swego zajęczego losu, przyszły po cichu mrówki. Te nie mówiły nic. Przyniosły bukiet niezapominajek, nakarmiły małe zajączki, posprzątały chatę i poszły sobie.

1. Jaka jest moja postawa wobec bliźnich - które z bajkowych zwierząt jest mi najbliższe?
2. Czy jestem świadkiem Ewangelii?

sobota, 11 lipca 2015

Sobota XIV Tygodnia Zwykłego - św. Benedykta, patrona Europy

     Piotr rzekł do Jezusa: Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą, cóż więc otrzymamy? Każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci lub siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne odziedziczy (Mt 19,27.29).

     Czym jest owo wszystko? Ludzkie serce przywiązuje się do wielu rzeczy, osób. Kiedy w życiu zakonnym przychodzi czas przeprowadzek, często uświadamiam sobie, jak zgromadzone rzeczy wiążą ludzkie serce. Trudno się z  nimi rozstać, bo jednak bardzo często niosą z sobą jakąś pamięć - o miejscach, wydarzeniach, o ludziach. 

    Trudno jest tak zostawić wszystko. Mimo tak wielkiej obietnicy. Wolność serca. Tak łatwo dać się zniewolić rzeczom i ludziom. 


1. Z czego byłoby mi trudno zrezygnować dla Jezusa?
2. Co zniewala moje serce?

piątek, 10 lipca 2015

Piątek XIV Tygodnia Zwykłego

     Jezus powiedział do swoich apostołów: Oto Ja was posyłam jak owce między wilki. Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie! Miejcie się na baczności przed ludźmi! Będą was wydawać sądom i w swych synagogach będą was biczować. Nawet przed namiestników i królów będą was wodzić z mego powodu, na świadectwo im i poganom. Kiedy was wydadzą, nie martwcie się o to, jak ani co macie mówić (Mt 10,16 - 19a).

     Chrześcijanin jest człowiekiem, który natrafia na opór. Zderza się z mentalnością, stanowiskami, przyzwyczajeniami, czasem z interesami kontrastującymi z przesłaniem, które niesie. Dlatego spotyka się z odrzuceniem. Może spotkać się z prześladowaniem. Czas męczenników jest wciąż obecny.

     W naszym stuleciu wrócili męczennicy. A są to często męczennicy nieznani, jak gdyby "nieznani żołnierze" wielkiej sprawy Bożej. Jeśli to możliwe, ich świadectwa nie powinny zostać zapomniane w Kościele (św. Jan Paweł II).

    Biskup Oscar Romero, w ostatniej modlitwie w czasie sprawowanej Eucharystii modlił się: Niech to składane w ofierze Ciało, niech ta Krew ofiarowana za ludzi staną się pokarmem dla nas, abyśmy i my ofiarowywali nasze ciała cierpieniu, bólowi, jak Chrystus, nie dla siebie samych, ale aby dać znak sprawiedliwości i pokoju naszemu narodowi. Chwilę później padł strzał zamachowca. Biskup unosił wówczas ręce w geście ofiarowania. 

    Bp. Romero - męczennik w imię sprawiedliwości. Męczennik, który w imieniu Kościoła bronił człowieka, któremu odmawiano podstawowych praw, człowieka deptanego, wykorzystywanego, wyrzuconego na margines społeczeństwa, poniżanego, zniewolonego, człowieka bez prawa głosu. 

1. Czy widzę w Ewangelii obronę godności człowieka?
2. Czy podejmuję modlitwę w intencji prześladowanych chrześcijan?

czwartek, 9 lipca 2015

Czwartek XIV Tygodnia Zwykłego

    Jezus powiedział do swoich apostołów: Idźcie i głoście: Bliskie już jest królestwo niebieskie.  Gdyby was gdzie nie chciano przyjąć i nie chciano słuchać słów waszych, wychodząc z takiego domu albo miasta, strząśnijcie proch z nóg waszych! Zaprawdę, powiadam wam: Ziemi sodomskiej i gomorejskiej lżej będzie w dzień sądu niż temu miastu (Mt 10,7.14-15).

       Głosić Królestwo. Przybliżać prawdę o zbawieniu człowieka dokonanym przez Chrystusa. Wskazywać ostateczny cel ludzkiego życia - niebo. To zadanie uczniów. 

      Jezus jest realistą. Ma świadomość, że w tej misji uczniowie nie zawsze spotkają się z życzliwym przyjęciem. Nie wszyscy będą chcieli słuchać. A jednak mimo takich sytuacji, uczniowie mają głosić.  Siać obficie słowo. 

     Człowiek ponosi odpowiedzialność za przyjęcie lub odrzucenie Słowa, za przyjęcie lub odrzucenie zbawienia. Gest strząśnięcia prochu z sandałów można rozumieć jako gest ostrzeżenia, wezwania do nawrócenia i przyjęcia Słowa. 

      Proch - Żydzi oczyszczali się z prochu, pyłu obcych krain - krain nieczystych i pogańskich. Gest strząśnięcia prochu z nóg musiał być dla nich gestem wymownym. Jesteście nieczyści, nie należycie do przymierza, jesteście poganami. Nawróćcie się. Przesłanie zostało przekazane i nie zostało przyjęte. 


1. Jak przyjmuje Słowo?
2. Czy czuję odpowiedzialność za swoje zbawienie?

środa, 8 lipca 2015

Środa XIV Tygodnia Zwykłego - wsp. św. Jana z Dukli

     Tych to Dwunastu wysłał Jezus, dając im następujące wskazania: Nie idźcie do pogan i nie wstępujcie do żadnego miasta samarytańskiego! Idźcie raczej do owiec, które poginęły z domu Izraela. Idźcie i głoście: Bliskie już jest królestwo niebieskie (Mt 10,5 - 7).

     Pierwsza misja. Iść do swoich. Do tych, którzy się pogubili. Na obcych przyjdzie jeszcze czas. Najpierw trzeba skierować swoje kroki ku tym, którzy są najbliżsi. A wśród nich często najtrudniej dawać świadectwo. Znają, potrafią
wskazać słabe miejsca, celnie uderzyć...

     Często potrafimy głosić Pana Boga tym, których nie znamy i którzy nas nie znają. Zostaje bezpieczny dystans. Nie znają naszych reakcji, codziennych zachowań, naszych słabości...

    Rozmowa z bliskimi o własnym doświadczeniu wiary, Boga, modlitwy jest trudna. Ale to właśnie do nich wysyła nas Pan Jezus, byśmy dawali świadectwo.

1. Czy potrafię rozmawiać z bliskimi o mojej wierze?
2. Czy nie wstydzę się Boga?

wtorek, 7 lipca 2015

Wtorek XIV Tygodnia Zwykłego

     Przyprowadzono do Jezusa niemowę opętanego. Po wyrzuceniu złego ducha niemy odzyskał mowę, a tłumy pełne podziwu wołały: Jeszcze się nigdy nic podobnego nie pojawiło w Izraelu! Lecz faryzeusze mówili: Wyrzuca złe duchy mocą ich przywódcy (Mt 9,32 - 34).

     Człowiek, który nie może mówić. Niemota zawsze jest ograniczeniem człowieka. Nie pozwala mu na wyrażanie siebie. Jednym z najgorszych ograniczeń człowieka jest niemożność komunikowania się. 

     Jezus chce, by człowiek mówił do ludzi, rozmawiał z ludźmi i rozmawiał z Bogiem. Często źle wykorzystujemy dar mowy, zapominając, że trzeba będzie zdać sprawę z każdego bezużytecznie wypowiedzianego słowa (por. Mt 12,36). Otrzymaliśmy dar mowy, aby czynić dobro. Dobre słowo może dla kogoś być otuchą, wsparciem, umocnieniem. Dobre słowo może dodać skrzydeł, otrzeć łzę, ukazać sens jakiegoś doświadczenia. 

    Bóg chce, byśmy używali dobrych słów. Dobre słowa nie tylko docierają do innych - one także przemieniają nas. Sprawiają, że my stajemy się lepsi. Otwierają na potrzeby innych ludzi, uczą wrażliwości. Szukać dobrych słów to zgodzić się na własną przemianę. 

     Ludzie towarzyszący uzdrowieniu odpowiadają podziwem. To spontaniczny odruch dobrego, prostego człowieka - podziw dla rzeczy, która przekracza naturalne możliwości, która zachwyca. Dobro zachwyca. 

     Faryzeusze nie potrafią się zachwycić. Ich serce zaimpregnowane na dobro, nie potrafi cieszyć się dobrem. Widzą drugie dno, są pełni podejrzliwości. Dlatego nie potrafią się ucieszyć szczęściem drugiego człowieka. 

1. Jak wykorzystuję dar mowy?
2. Czy łatwo przychodzi mi posługiwanie się dobrym słowem?

      

poniedziałek, 6 lipca 2015

Poniedziałek XIV Tygodnia Zwykłego - bł. Marii Teresy Ledóchowskiej

    Usuńcie się, bo dziewczynka nie umarła, tylko śpi. A oni wyśmiewali Go. Skoro jednak usunięto tłum, wszedł i ujął ją za rękę, a dziewczynka wstała. Wieść o tym rozeszła się po całej tamtejszej okolicy (Mt 9,24 - 26).

    Szyderstwo. Drwiący śmiech. Może niektórzy pukali się wymownie w czoło. Przecież widzieli, że nie oddycha. Umarła. 

     Realizm w ocenie sytuacji. Człowiek wyklucza możliwość Bożej interwencji. Można zrozumieć sceptycyzm. Wątpliwości są wpisane w drogę wiary. Ale czy trzeba szydzić? W szyderstwie ukrywa się lekceważenie, pogarda dla drugiego człowieka. 

     
  Jezus dokonuje uzdrowienia mimo szyderstwa. Człowiek nie może osłabić zbawczej mocy Pana Boga. Szydercy nie zostali zaproszeni do grona świadków. Mogli tylko zobaczyć, że ta, którą uznali za umarłą, wstała. Tak bardzo się pomylili.

     Jezus na krzyżu również spotka się z szyderstwem. A kiedy pokona własną śmierć, wstając ze snu śmierci, niektórzy zrozumieją, jak bardzo się pomylili. 

1. Czy nie stawiam granic Bożemu działaniu?
2. Czy nie posługuję się wobec bliźnich szyderstwem, drwiną, pogardą?

niedziela, 5 lipca 2015

XIV Niedziela Zwykła

      Jezus mówił im: Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony. I nie mógł tam zdziałać żadnego cudu, jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich. Dziwił się też ich niedowiarstwu. Potem obchodził okoliczne wsie i nauczał (Mk 6,4-6).

        Jezus spotyka się z lekceważeniem. Brak szacunku, nienależna uwaga na Jego słowa. To boli, zwłaszcza, że przyszedł do swojego miasta. Jest pośród ludzi, wśród których wzrastał, wychowywał się, z którymi się modlił w synagodze. A teraz lekceważenie. 

      Może tak bardzo Mu zazdrościli sławy, że trudno im było Go uznać za proroka. A może wiedzieli o nim tak wiele po ludzku, że trudno im było zobaczyć w Nim proroka. Przecież widzieli Go jako małego chłopca, gdy biegał, pomagał ojcu w warsztacie stolarskim. Czy On, Syn cieśli, może być prorokiem? Przecież gdyby tak było, to Bóg od początku dałby Mu jakąś społeczną pozycję i znaczenie. Ale Syn cieśli?

      Etykietki, które naklejamy ludziom. Porządkujemy według własnych wyobrażeń i oczekiwań. Kto próbuje się wybić ponad swoją szufladkę spotyka się z lekceważeniem. Nie podskakuj, wiemy, kim jesteś. Znamy cię wystarczająco długo. Co ty możesz nam powiedzieć...

      Dlatego nie mógł uczynić żadnego znaku. Mimo niewiary uzdrowił kilku ludzi. Pan Bóg wciąż się dziwi ludzką niewiarą.

1. Czy nie etykietuję innych ludzi?
2. Jak reaguję, gdy spotykam się z lekceważeniem?

sobota, 4 lipca 2015

Sobota XIII Tygodnia Zwykłego

         Uczniowie Jana podeszli do Jezusa i zapytali: Dlaczego my i faryzeusze dużo pościmy, Twoi zaś uczniowie nie poszczą? Jezus im rzekł: Czy goście weselni mogą się smucić, dopóki pan młody jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy będą pościć. Nikt nie przyszywa łaty z surowego sukna do starego ubrania, gdyż łata obrywa ubranie, i gorsze robi się przedarcie (Mt 9,14 - 16).

      Tradycja zderza się z nowoczesnością. Tak było w czasach Jezusa, tak było przed działalnością Jezusa, tak jest i dzisiaj. To zderzenie dwóch światów - tego co stare i tego co nowe - wywołuje napięcia, nieporozumienia. 

       Jezus nie przekreśla tradycji. Ona ma swoją wartość, wyrasta z doświadczenia pokoleń. Wskazuje jednak, że Boże Słowo nie może zostać zamknięte w raz przyjętych myślowych schematach. Nie może zostać zamknięte w tradycji, nawet najpiękniejszej. Ewangelia jest żywa. Bóg posługując się tymi samymi słowami Ewangelii, pozwala człowiekowi odczytywać je na nowo. Człowiek nie może się zadowolić tym, co już zdobył na drodze wiary. 

      Kiedy byłem w Twoim wieku... Wiem, wtedy żyło się inaczej. Nie było w każdym domu telewizora, nie każdy miał samochód, nie było telefonów komórkowych, katecheza była w salkach przy kościele, w sklepach często były puste półki.

      Ale Ewangelią trzeba było żyć wtedy i teraz. Zmieniają się czasy, ludzie, okoliczności, ale Słowo Twoje Panie trwa na wieki, niezmienne jak niebiosa (Ps 119,89)


1. Jak odnoszę się do tradycji?
2. Czy potrafię godzić tradycję z nowoczesnością?

piątek, 3 lipca 2015

Piątek XIII Tygodnia Zwykłego - święto św. Tomasza Apostoła

       Jezus przyszedł mimo drzwi zamkniętych, stanął pośrodku i rzekł: Pokój wam! Następnie rzekł do Tomasza: Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż /ją/ do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym. Tomasz Mu odpowiedział: Pan mój i Bóg mój! Powiedział mu Jezus: Uwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli (J 20,26b - 29).

      Rozum domaga się od wiary potwierdzenia. I to jest normalne. Inaczej wiara byłaby zabobonem. Jakąś formą magii. A wiara musi być rozumna. 

      Wiara jednak nie jest wiedzą. Nie da się jej zmierzyć, wyliczyć, odważyć. Opiera się na zaufaniu. Sceptycyzm pozwala szukać odpowiedzi. Wątpliwości są czymś, co skłania człowieka do poszukiwań odpowiedzi i rozwijania wiary. 

     Całe nasze funkcjonowanie w świecie opiera się na zawierzeniu. Powierzamy swoje życie codzienne innym ludziom. Lekarzowi swoje zdrowie,  kierowcy autobusu czy tramwaju swoje bezpieczeństwo i podróż. Tak trudno jednak przychodzi nam zawierzyć Bogu swoje zbawienie. Chcielibyśmy mieć pełną wiedzę. A Jezus mówi: błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli...


1. Jak podchodzę do wątpliwości na drodze wiary?
2. Gdzie staram się szukać odpowiedzi na problemy wiary?

czwartek, 2 lipca 2015

Czwartek XIII Tygodnia Zwykłego

      I oto przynieśli Mu paralityka, leżącego na łożu. Jezus, widząc ich wiarę, rzekł do paralityka: Ufaj, synu! Odpuszczają ci się twoje grzechy. Na to pomyśleli sobie niektórzy z uczonych w Piśmie: On bluźni. A Jezus, znając ich myśli, rzekł: Dlaczego złe myśli nurtują w waszych sercach? Cóż bowiem jest łatwiej powiedzieć: Odpuszczają ci się twoje grzechy, czy też powiedzieć: Wstań i chodź! Otóż żebyście wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów - rzekł do paralityka: Wstań, weź swoje łoże i idź do domu! (Mt 9, 1 - 7).

     Jezus uzdrawia. Najpierw duszę, a później, w odpowiedzi na niewiarę słuchaczy, również ciało. 

       Paralityk. Nic nie wiadomo, czy on wierzył. Wierzyli ci, którzy go przynieśli. Wiara ma wymiar społeczny. Moja wiara ma znaczenie dla innych. Tak samo jak moja niewiara. Albo wskazuję innym Boga, albo powoduję, że od Niego odchodzą. 

    Paralityk. Człowiek uwięziony  w przestrzeni łóżka. Obezwładniony przez swoją chorobę.
Może nie może uczynić wiele zła, ale dobra również nie jest w stanie uczynić.  Jezus pozwala mu chodzić, ale nie uwalnia go od łoża. Musi je nieść do domu. Pan Bóg uwalnia człowieka od paraliżu, jaki powoduje ludzki grzech. Człowiek musi jednak podjąć wysiłek zadośćuczynienia - łoże niesione do domu jest dla mnie znakiem trudu, jaki wiąże się z zadośćuczynieniem za grzechy. 

    Zadośćuczynienie za grzechy - zupełnie zapomniany warunek sakramentu pokuty...

1. Jak podchodzę do zadośćuczynienia za grzechy?
2. Czy nie spłycam tego wymiaru sakramentu pojednania?

środa, 1 lipca 2015

Środa XIII Tygodnia Zwykłego

     Gdy przybył na drugi brzeg do kraju Gadareńczyków, wybiegli Mu naprzeciw dwaj opętani, którzy wyszli z grobów, bardzo dzicy, tak że nikt nie mógł przejść tą drogą. Zaczęli krzyczeć: Czego chcesz od nas, /Jezusie/, Synu Boży? Przyszedłeś tu przed czasem dręczyć nas? A opodal nich pasła się duża trzoda świń. Złe duchy prosiły Go: Jeżeli nas wyrzucasz, to poślij nas w tę trzodę świń! Rzekł do nich: Idźcie! Wyszły więc i weszły w świnie. I naraz cała trzoda ruszyła pędem po urwistym zboczu do jeziora i zginęła w falach (Mt 8,28-32).

     Kraj pogan. Ludzie zniewoleni grzechem. Wychodzą z grobu. Wychodzą na światło z mroków śmierci, w której byli zamknięci przez złego. 

       Zło jest bardzo konkretne. Inteligentne. Może zapanować nad człowiekiem. Zniewolić go i uwięzić. Nie można go lekceważyć. Nie można udawać, że go nie ma. Zbyt wielu chrześcijan wykreśliło dziś złego ducha z wiary. Umieściło go wśród bajek i mitów, jako postać z czerwonymi różkami i ogonem, przy jakimś kotle ze smołą. 

       Wielu chrześcijan zawiera z nim różne kompromisy, próbuje go oswoić. Wydaje się taki niegroźny. A on zniewala i usidla powoli ludzkie serce. Prowadzi do duchowej śmierci - grobu. Do mroku, w którym nie ma życia. 


      Jezus nie lekceważy złego. Ma nad nim pełną władzę. Wyzwolenie z sideł złego jest jednak bolesne i drogie. Trzeba zapłacić cenę za życie i wolność. Tamci dwaj z Gerazy zapłacili dużą trzodą świń.


1. Czy nie lekceważę działania złego ducha?
2. Czy nie zawieram kompromisów ze złym?