zachód słońca

zachód słońca

poniedziałek, 5 lipca 2021

Poniedziałek 14. Tygodnia Zwykłego

    We śnie ujrzał Jakub drabinę opartą na ziemi, sięgającą swym wierzchołkiem nieba, oraz aniołów Bożych, którzy wchodzili w górę i schodzili na dół. A oto Pan stał na jej szczycie1 i mówił: «Ja jestem Pan, Bóg Abrahama i Bóg Izaaka. Ziemię, na której leżysz, oddaję tobie i twemu potomstwu (Rdz 28,12-13).


    Jakub opuszcza swoją ziemię. Dociera na miejsce nieznane, całkowite pustkowie, gdzie za podgłówek służy mu kamień i zasypia. Podczas snu doświadcza objawienia, które każe mu zweryfikować rozumienie Boga jako tego, który jest związany z jednym konkretnym miejscem. Musi uznać, że jego Bóg jest Panem każdego miejsca. 

    Każde miejsce może służyć jako przestrzeń komunikacji między człowiekiem a Bogiem. Niebo i ziemia są połączone w sposób trwały. Wielkim marzeniem Boga jest ustanowienie trwałej relacji z człowiekiem. 

    To piękne wyznanie Jakuba: Prawdziwie Pan jest na tym miejscu, a ja nie wiedziałem. Bóg jest obecny w tej przestrzeni, w której mieszkam, pracuję, odpoczywam. I jakże często nie zdaję sobie z tego sprawy - zapominam o Jego obecności, nie dostrzegam jej. 

    Jakub znajduje się w jakimś zaułku pustyni. Nie jakieś sanktuarium czy uświęcone miejsce. Piach i jakieś kamienie. Miejsce przejmujące grozą. A jednocześnie dom Boga i brama do nieba! 

    W istocie nie ma takich miejsc, gdzie Bóg nie jest obecny. Kuchnia, w której przygotowuje się posiłek, biuro, w którym pracują ludzie, zakład pracy, w którym ktoś wykonuje codzienne zadania, pole, które ktoś zasiewa i z którego zbiera owoce, szpital, w którym ktoś cierpi, szkoła, w której ktoś się uczy, łóżko, na którym się odpoczywa - wszędzie obecny jest Bóg. Każde z tych miejsc jest domem Boga i bramą do nieba.

 Tylko człowiek próbuje rozdzielać miejsca na sacrum i profanum, godne Boga i nie. Bóg nie boi się dotknąć swoją obecnością nawet tych miejsc, które przejmują grozą. Tak bardzo pragnie relacji z człowiekiem. To my wyznaczamy granice, w których nie chcemy Jego obecności. 


1. W jakie dziedziny mojego życia nie chcę wpuścić Boga?


2 komentarze:

  1. Wydaje mi się, że Boga zaprosiłam i zapraszam nieustannie do każdej sfery mego życia, ale, gdy zaczynam analizować powyższe pytanie, to zaczynam dostrzegać takie miejsca, gdzie odczuwam niepokój i budzi się smutek. Czy tam nie zaprosiłam Boga? Czy to są moje ciemne, zagracone piwnice z zamkniętymi oknami? Dziękuje dziś za to pytanie i inspirację do refleksji, Ojcze Edwardzie.

    OdpowiedzUsuń
  2. 1. Ojcze, tak jak piszesz , to człowiek Panu Bogu rozdziela granice. Dzisiaj coraz mocniejszy nacisk, że miejsce Pana Boga jest w kościele. Zabrania się Go mieszać w sprawy urzędów, szkoły, przestrzeń publiczną – szczególnie na zachodzie znikają krzyże, bo to obraża i dyskryminuje. Ostatnio trwa zażarta dyskusja między zwolennikami i przeciwnikami istnienia kaplicy w szpitalu w Gnieźnie.
    2. Zatrzymałam się dzisiaj na ostatnim zdaniu w ewangelii, mówiącym, że wieść o uzdrowieniu dziewczynki przełożonego synagogi, rozeszła się po całej tamtejszej okolicy.
    Było to tak ważne, szokujące wydarzenie, że ludzie podawali sobie je z ust do ust, a pewnie specjalnie się wybierali do „sąsiadów”, krewnych, aby o tym opowiedzieć. Zastanawiam się czy dzisiaj przekazana taka „sensacja” zatrzymała by mnie na dłużej, czy zgubiła się w innych newsach.

    Ja dzisiaj czuję się przytłoczona ilością informacji jaką atakuje mnie komputer, telefon, tv, praca, dom. Czasami mam wrażenie, że jest ich tak dużo, że gubię te ważne, istotne. Zapominam o sprawie, która była dla kogoś ważna, i jest mi głupio, że nie pamiętałam, a nie raz potrafię wmówić, że nic takiego nie słyszałam. Wielość słów powoduje, że jednym uchem wlatują a drugim wylatują. Myśli zatrzymują się na głupotami, informacjami, które dzisiaj są a dla jutra nie mają znaczenia. Nad wydarzeniem wskrzeszenia córki Jaira myślę, że trudno było przejść słuchającym obojętnie. Pewnie niektórzy uwierzyli i zmieniło to ich życie, inni zastanawiali się Kim jest ten który ma taką moc, a może byli i tacy co poddali w wątpliwość i znaleźli kilka możliwych rozwiązań dlaczego tak się stało.
    INFORMACJA –ważna w życiu, ale zdarza się, że przedawkuję i szkodzi. Wówczas pragnienie ciszy jest ogromne, odcinam się od wszelkich newsów, do tego stopnia, że zadziwiam innych, że „o TYM” nie słyszałam.
    Jedna strona to przyjmowanie informacji a druga to podawanie jej.
    Zastanawiam się:
    - czy paplam co mi ślina na język przyniesie, czy jednak stosuję sitko ważności, potrzeby, konieczności. (u kobiet to bardzo trudne, potrafię opisywać coś z takimi szczegółami i otoczką, która w ogóle jest nie istotna),
    - jak przekazuję, czy nie manipuluję, aby uzyskać efekt np. współczucia, zazdrości, podziwu…
    - czy mam odwagę mówić o Panu Bogu i Jego działaniu w moim życiu, czy nadaję o przysłowiowej pogodzie.

    OdpowiedzUsuń