zachód słońca

zachód słońca

wtorek, 14 czerwca 2022

Wtorek 11. Tygodnia Zwykłego, wsp. bł. Michała Kozala, biskupa i męczennika

    Kiedy Achab usłyszał te słowa, rozdarł szaty i włożył wór na ciało oraz pościł. Kładł się też spać w worze i chodził pokornie (1 Krl 21,27). 

    A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych (Mt 5,44-45).


    Wobec okrutnej zbrodni i zapowiedzi kary Achab uznaje swój grzech i rozpoczyna pokutę. To uniżenie i pokuta otwiera drogę miłosierdziu i przebaczeniu. 

    Pierwszym krokiem do przezwyciężenia grzechu, błędu czy załagodzenia konfliktu, jest przyznanie się do własnej winy i chęć naprawienia, a przynajmniej pokuta, za wyrządzone zło. Uznaję bowiem nieprawość moją, a grzech mój jest zawsze przede mną. Przeciwko Tobie samemu zgrzeszyłem i uczyniłem, co złe jest przed Tobą. To pierwszy krok ku temu, by objęło nas miłosierdzie.

    Jezus w Ewangelii idzie krok dalej. Ten, kto doświadcza miłosierdzia, doświadczając miłości bez miary, winien sam być miłosiernym. Kochać nawet tych ludzi, o których wiemy - z całą pewnością - że nigdy nie odwzajemnią naszego uczucia. 

    Ale ta miłość bez miary zaczyna się od tego, że potrafimy kochać samych siebie, takimi, jakimi jesteśmy, z naszymi słabościami i ograniczeniami. Często jesteśmy dla siebie zbyt surowi, bezlitośni, nie potrafimy sobie wybaczyć. Jeśli nauczymy się traktować samych siebie z miłosierdziem, będziemy mogli też nauczyć się okazywać miłosierdzie innym. 

    Napisanie tego jest łatwe, czytanie pewnie też. Ale wprowadzenie tego w życie wymaga wysiłku stanięcia w prawdzie i przyjęcia siebie samego takim, jakim się jest. A to wymaga odwagi i pokory jednocześnie. 


1. Czy potrafię sam sobie przebaczać?

2 komentarze:

  1. Po lekturze Słowa na dziś miałam bardzo podobny kierunek rozważania, Ojcze. Przyszła mi na myśl nieprzyjaźń wobec samej siebie i że Jezus mi mówi o tym, by pokochać to czego w sobie nie lubię i co w sobie sobie odrzucam. I oczywiście nie chodzi mi o grzech, z którym nigdy nie powinnam się "zaprzyjaźnić". Chodzi o moje słabości i ograniczenia i to , o czym piszesz : "Często jesteśmy dla siebie zbyt surowi, bezlitośni, nie potrafimy sobie wybaczyć. Jeśli nauczymy się traktować samych siebie z miłosierdziem, będziemy mogli też nauczyć się okazywać miłosierdzie innym." Jezus nie chce byśmy byli nieprzyjaciółmi dla samych siebie. Jak wielka jest głębia przykazania miłości, jak wyraźnie pokazuje ją dzisiejsza ilustracja do tego komentarza. Aż chcę zawołać do tej dziewczyny z obrazka: Przytul swój cień! Schyl się po niego
    i weź w swoje ramiona, zjednocz się z nim. Jesteście jedno.

    OdpowiedzUsuń