zachód słońca

zachód słońca

poniedziałek, 1 sierpnia 2022

Poniedziałek 18. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Alfonsa Marii Liguoriego

    Prorok Jeremiasz powiedział: «Niech się stanie! Niech tak Pan uczyni! Niech Pan wypełni twoje słowa, które prorokowałeś, sprowadzając naczynia z domu Pańskiego i wszystkich uprowadzonych w niewolę z Babilonu na to miejsce. Posłuchaj jednak tego słowa, które powiem do twoich uszu i do całego ludu. Prorok, który przepowiada pomyślność, będzie uznany za proroka prawdziwie posłanego przez Pana, gdy się spełni przepowiednia prorocka» Jr 28,6-7.9).


    Można spojrzeć na to wydarzenie jako zwykłą konfrontację między dwoma osobami, które podają się za proroków. Jeden z nich, Jeremiasz, zapowiada niewolę i karę dla Jerozolimy. Drugi, Chananiasz, głosi szczęście i koniec niewoli.  Obaj twierdzą, że przemawiają w imieniu Pana. 

    Niejednoznaczność Bożego Słowa, zamkniętego i interpretowanego ludzkim słowem... Podobnie jak Chananiasz stajemy przed pokusą, aby z codziennych wydarzeń czy z Bożego Słowa zachowywać tylko to, co nam odpowiada, co się nam podoba. 

    Jeremiasz nie znajduje żadnej przyjemności w zapowiadaniu cierpienia i niewoli. On również pragnie szczęścia i wyraża głośno to życzenia, aby proroctwo Chananiasza się spełniło. 

    Ale Jeremiasz potrafi dostrzec, że bardzo łatwo jest głosić szczęście. To odpowiada ludziom, populizm wciąż jest na czasie. To jest pokusa proroka, aby złagodzić przesłanie, stonować wymagania, akceptować drogę kompromisów.

    Dzisiejsze Słowo pozwala jednak na sformułowanie pewnego kryterium, które może wydawać się skandaliczne: nie powinieneś od razu ufać temu, kto zapowiada sukces i powodzenie, bo może się okazać, że mówi to tylko po to, by się tobie przypodobać i zyskać twoją przychylność... Temu, kto stawia wymagania i mówi o trudzie życia, możemy ufać od początku. bo nie jest łatwo mówić coś takiego. Tym nie zdobywa się popularności.  

    Głęboki realizm. Prorocy nie są po to, by nas głaskać.


1. Czy nie podchodzę wybiórczo do ewangelicznych wymagań?

    

1 komentarz:

  1. Czy nie podchodzę wybiórczo do ewangelicznych wymagań – przychodzi mi refleksja, na temat niedawnej wypowiedzi J. Pospieszalskiego dotycząca celów , programu ŚDM w Lizbonie. Piszę o tym z dystansem, ponieważ nie jestem wstanie sprawdzić prawdziwości wszystkich słów, a także czy nie są one wybiórcze. Przyjmując, że tak jest jak mówi J.P. to już na szczytach Kościoła mamy wybiórczość , albo też zmienną interpretację nauki Kościoła, która może chce wyjść bardziej do ludzi, może chce zyskać popularność hasłami EKO; dochodzi jeszcze cytat z książki „Teologiczna etyka życia” odnośnie ”okoliczności, które wymagają stosowania antykoncepcji wynikającej z odpowiedzialności…”. Też nie znam całości i kontekstu, z tym problemem zmaga się wielu katolików, zawsze można do wszystkiego znaleźć wyjątki od reguły i mieć na wszystko usprawiedliwienie. Co chcę powiedzieć: ponieważ nie kończyłam Teologii, wielu rzeczy nie wiem i nie rozumiem, a w niektórych kwestiach czasami włącza mi się tolerancja, to dla mojego bezpieczeństwa pragnę być posłuszna głoszonym przez Kościół prawdom (tu: jego przedstawicielom, szczególnie papież, biskupi itd.) i mam nadzieję, ufność, że mnie w pole nie wyprowadzą. Choć jak słucham przywołanego autora powyżej czy innych, to można by zacząć wątpić czy nie pojawia się w kościele wybiórczość prawd ewangelicznych.
    Kohelet, wczoraj dał czadu – twierdzi, że tak samo umrze mądry i głupi, stwierdza również, że wszystko co mamy pochodzi z ręki Boga – a więc papież, biskupi też .?!

    OdpowiedzUsuń