Kiedy zaś bracia Jego udali się na święto, wówczas poszedł i On, jednakże nie jawnie, lecz skrycie (J 7,10).
Jezus jest poszukiwany, grozi Mu aresztowanie i śmierć. Nie brakuje tych, którzy chcą Go pojmać. Niegodziwość zaślepia, dlatego widzą w Jezusie jedynie bluźniercę, a kiedy widzą czynione przez Niego dobro, On sam staje się dla nich wyrzutem. Staje się niewygodny, bo odbiera dobre samopoczucie. Sama Jego obecność jest trudna do zniesienia. Prowadzi życie tak inne od nich, chodzi innymi drogami...
Na zagrożenie Jezus reaguje roztropnością - idzie skrycie do Jerozolimy, ale także odwagą i wolnością. Naucza w świątyni i proklamuje swoją wolność od ludzkich osądów i wyobrażeń - i Mnie znacie, i wiecie, skąd jestem. Ja jednak nie przyszedłem sam od siebie, lecz prawdomówny jest Ten, który Mnie posłał, którego wy nie znacie. Ja Go znam, bo od Niego jestem i On mnie posłał.
Niezrażony, głosi Prawdę w samym sercu ludu wybranego - w świątyni. On jest Panem czasu. Jego godzina jeszcze nie nadeszła. Knowania oprawców zostaną zrealizowane, ale wtedy, gdy przyjdzie Jego godzina, bo nikt Mi życia nie odbiera, lecz Ja od siebie je oddaję. Jezus - Pan czasu i historii, Pan własnego życia...
Jak reaguję na tych, którzy stają się wyrzutem sumienia wobec mojej niegodziwości?
🙏🏻
OdpowiedzUsuń