Wtedy jeden z nich, widząc, że jest uzdrowiony, wrócił, chwaląc Boga donośnym głosem, padł na twarz u Jego nóg i dziękował Mu, a był to Samarytanin. (Łk 17,15-16).
W IX wieku przed Chrystusem Syryjczycy panowali nad większością terytorium Syrii i Palestyny. Naaman dowiedział się od izraelskiej dziewczyny, pojmanej podczas najazdu, że w jej kraju żyje prorok, który może uwolnić go od trądu. Naaman wyruszył w drogę, aby prosić tego proroka o uzdrowienie.
Jakie musiało być jego zaskoczenie, kiedy prorok nawet nie wyszedł mu na spotkanie, a wysłał jedynie sługę, który poprosił Naamana, by siedem razy zanurzył się w Jordanie, a będzie uzdrowiony. Pojawiło się oburzenie i gniew syryjskiego wodza, postanowił wracać do swojej ojczyzny, złorzecząc prorokowi.
Pod wpływem nalegań służących postanawia jednak wykąpać się w Jordanie, a po siedmiokrotnym zanurzeniu się w wodach, zostaje uzdrowiony.
Naaman doświadczając uzdrowienia, chce dziękować. Myli jednak wdzięczność z relacją zobowiązania, jakby musiał zapłacić za podarowane życie. Nie rozumie bezinteresowności Bożego daru życia. Zderzenie się z odmową przyjęcia podarunku wdzięczności ze strony proroka Elizeusza sprawia, że wchodzi na drogę dziękczynienia. Zabiera z sobą ziemię, tyle ziemi, ile para mułów zdoła unieść, by na ziemi, która przyniosła Mu uzdrowienie, dziękować, składając ofiary całopalne Bogu, który obdarzył go miłosierdziem.
Tę bezinteresowność Boga zrozumiał dopiero trędowaty w Ewangelii, który po uzdrowieniu przyszedł, aby chwalić Boga i podziękować. Nie przynosi dowodów wdzięczności i podarunków. Ale Jego serce wypełnia radość i wdzięczność, które stają się darem przyjętym przez Boga, darem, który cieszy samego Boga.
W jakim aspekcie moje życie potrzebuje Jezusowego dotknięcia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz