Była tam kobieta, która od osiemnastu lat miała ducha niemocy: była pochylona i w żaden sposób nie mogła się wyprostować. Gdy Jezus ją zobaczył, przywołał ją i rzekł do niej: Niewiasto, jesteś wolna od swej niemocy. Włożył na nią ręce, a natychmiast wyprostowała się i chwaliła Boga (Łk 13,11 - 13).
Człowiek pochylony ku ziemi. Jedyna perspektywa, którą widzi, to perspektywa, w której nie ma Boga. Pochylony ku ziemi człowiek, złamany, stłamszony ziemskimi problemami, sam z siebie nie jest w stanie
wyjść poza ziemski horyzont. Bóg stał się kimś dalekim, nieobecnym, może jedynie jakimś wspomnieniem z dzieciństwa. Kimś, za Kimś się tęskni, ale Kimś nieosiągalnym.
Wszystko próbujemy mierzyć ziemską miarą. Liczy się sukces, powodzenie, ilość, doznania i wrażenia. Bóg utracił znaczenie. Jest nieobecny w perspektywie pochylenia...
I tylko Bóg może zmienić ten stan rzeczy. Tylko Bóg może sprawić, że człowiek znów będzie mógł spojrzeć w niebo. Tylko Bóg może sprawić, że człowiek wyrwie się ze stłamszenia, odzyska godność, jaka była mu dana na początku stworzenia.
Człowiek sam z siebie nie może odzyskać utraconej perspektywy widzenia - sam z siebie nie osiągnie nieba...
1. Co mnie przygniata do ziemi w życiu?
2. Czy w moich decyzjach, wyborach jest obecna perspektywa nieba?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz