
Na to odezwał się Piotr: "Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie!" A On rzekł: "Przyjdź!" Piotr wyszedł z łodzi, i krocząc po wodzie, przyszedł do Jezusa. Lecz na widok silnego wiatru uląkł się i gdy zaczął tonąć, krzyknął: "Panie, ratuj mnie!" Jezus natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go, mówiąc: "Czemu zwątpiłeś, małej wiary?" (Mt 14,28-31).
Eliasz przekonuje się, że Bóg nie jest jego wyobrażeniem – Bóg objawia się w ciszy, w delikatnym powiewie. Doświadcza Boga, który jest ciszą, pokojem, intymnością, Boga, który przynosi uspokojenie.
Pioruny nie rozświetlają nocy człowieka, jak myślał Eliasz. Pioruny mogą co najwyżej uczynić noc człowieka jeszcze bardziej przerażającą. Wystarczy pomyśleć, jak reagujemy, kiedy pioruny rozświetlają niebo.
Oblicze Boga nie jest rozświetlane błyskawicami i hukiem grzmotów. Aby zobaczyć oblicze Boga wystarczy delikatny płomyk. Zwykła świeca może rozświetlić mroki i napełnić serce spokojem. Bóg jest pokojem.
Wiara nie ułatwia drogi. Nie zwalnia z trudnego zadania bycia człowiekiem. Nie jest też
sposobem unikania odpowiedzialności. Nie można traktować Boga jako wygodniej wymówki. Wiara nadaje sens życiu, ale go nie ułatwia. Zaproszenie Jezusa, skierowane do każdego z nas – „Przyjdź” nie sprawia, że burza zniknie, ale że będę umiał stawić jej czoła.
Wiara nie jest wygodną tratwą, na której można się wygodnie rozciągnąć i zażywać promieni słońca wśród spokojnym fal. Jest raczej deską, która płynie po wzburzonych falach i której trzeba się kurczowo trzymać. Czasami zaczyna się wymykać z rąk i wówczas trzeba do niej dopłynąć – a to wymaga utrzymania się na powierzchni. To nie jest wygodna wiara. To wiara wymagająca wysiłku, zaangażowania, bo jest czymś niepewnym, śliskim.
1. Czy walczę o swoją wiarę?
2. Jakie jest moje wyobrażenie Boga?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz