Niech cię Pan błogosławi i strzeże. Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tobą, niech cię obdarzy swą łaską. Niech zwróci ku tobie oblicze swoje i niech cię obdarzy pokojem (Lb 6,24-26).
Urzeczywistnienie pokoju dokonuje się „tu” i „teraz”, na tym kawałku ziemi, na którym stawiasz stopy podczas codziennych spotkań z drugim człowiekiem. Człowiekiem, który nie zawsze jest miły, życzliwy, a czasem potrafi być wrogi. Pokój jest „tak” wypowiedzianym w geście akceptacji każdego człowieka jako brata i siostry.
Pokój potrzebuje działania ludzi zwykłych, potrzebuje drobnych gestów, niepozornych działań i nieskomplikowanych środków.

Czy potrafimy wyciszyć urazy, chęć zemsty? Czy potrafimy zrezygnować z polemicznych bitew, antagonizowania, czy potrafimy odsunąć się od plotek i oszczerstw, czy potrafimy zrezygnować z szemrania, poprzecinać zasieki uprzedzeń? Czy stać nas na rezygnację z wszelkiego rodzaju dyskryminacji? Czy chcemy jeszcze z uporem wytrwałych wprowadzających pokój, chociaż to takie niemodne i trudne, nawiązywać nici dialogu, komunikacji z tym, kto jest inny i daleki?
Pokój w rękach polityków zawsze będzie niepełny. Pokój oparty na politycznych układach nie daje żadnej gwarancji stabilności.
1. Czy jestem gotowy powiedzieć „tak” komuś, kogo nawet sam widok instynktownie prowokuje, by powiedzieć „nie”?
2. Czy jestem gotowy wyciągnąć dłoń do człowieka, wobec którego wciąż czuję jakiś żal, poczucie krzywdy, a może nienawiść?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz