zachód słońca

zachód słońca

piątek, 25 czerwca 2021

Piątek 12. Tygodnia Zwykłego


    Abraham padł na twarz, ucieszył się, ale w swych myślach rzekł sobie: "Czy stulatkowi może się coś urodzić? Czy dziewięćdziesięcioletnia Sara może jeszcze powić?" A Bóg rzekł do Abrahama: "I owszem, także Sara, twoja żona, urodzi ci syna. Nazwiesz go imieniem Izaak" (Rdz 17,17.19).

    A oto zbliżył się trędowaty, upadł przed Nim i prosił Go: «Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić» (Mt 8,2).


    Abraham jest ojcem wiary. Wbrew nadziei uwierzył nadziei. To, że jest naszym ojcem, odnosi się nie tylko do faktu, że jesteśmy jego potomkami w duchowym sensie wiary. On jest dla nas wzorem tego, jak budować naszą relację z Bogiem. Od niego powinniśmy się uczyć wiary w Boga i wiary Bogu: umie słuchać Jego głosu i iść Jego drogami, nawet jeśli nie od razu widzi owoce złożonej przez Boa obietnicy.

    Historia Abrahama pokazuje, że Bóg realizuje swoje plany, nawet wówczas, kiedy po ludzku wydają się nierealne. Nie możemy kontrolować Boga, nie możemy przewidzieć Jego działań. Kiedy wszystko wydaje się stracone, On sprawia, że Jego zamierzenia postępują do przodu. 

    dla Abrahama nie było to łatwe. Musiał przepracować to wszystko w sobie, aby zaufać paradoksalnej  obietnicy, którą Bóg mu złożył - być ojcem wielkiego potomstwa, kiedy jest stary i bezdzietny, a żona jest bezpłodna. Dzisiejszy fragment Księgi Rodzaju ukazuje walkę między wiarą a niewiarą. Z jednej strony radość, a z drugiej wątpliwości. To też pokazuje, że nie można się zniechęcać, kiedy nasza wiara nie jest tak czysta, jak byśmy chcieli, gdy toczy się w nas wewnętrzny bój.

    Tajemnica zwycięstwa w tej walce zawarta jest w prośbie Boga, która została skierowana do Abrahama, zanim usłyszał obietnicę: służ Mi i bądź nieskazitelny! - bądź mój!

    W cudzie uzdrowienia trędowatego uderzają trzy rzeczy:

* wiara trędowatego w moc Jezusa - jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić. Wiara wyrażona z pewnością siebie porusza Jezusa.

* sposób, w jaki Jezus dokonuje uzdrowienia - wyciągnął rękę i dotknął go. Mógł uzdrowić samym słowem. Dla osoby, której nikt nie mógł dotknąć ten gest nie jest zwykłym dotykiem, ale  wyrazem największej bliskości i uznania godności. Dla wielu ten trędowaty był nieczysty, a dotykanie nieczystego było zabronione. Jezus nie zgadza się takie prawo, które najsłabszych izoluje czy dehumanizuje. 

* Jezus ucieka przed tanim populizmem - nie mów nikomu. Ale aby uzdrowienie było pełne, a człowiek odzyskał godność osoby i został włączony do społeczeństwa, uzdrowiony zostaje wysłany do kapłana, aby jego uzdrowienie zostało odnotowane. 


1. Na jakim fundamencie kształtuję swoją pobożność?


1 komentarz:

  1. Dwa skojarzenia:
    1. Historia Abrahama jakże podobna do Zachariasza, jeden i drugi doświadcza Bożej obietnicy potomka, oboje wyrażają swoje wątpliwości w związku z podeszłym wiekiem i bezpłodna żoną; ciekawe czemu Pan Bóg "pomaga" w wierze Zachariasza przez zabranie mowy???
    2. Poruszyło mnie zwrócenie uwagi na sposób uzdrowienia przez dotyk "jako wyraz największej bliskości i uznania godności". Skojarzenie zawodowe, w stosunku do chorych. Może być dotyk obojętny, dotyk sprawiający ból (np. przy zabiegach) ale wiem, doświadczyłam też, że jest dotyk rodzący wzruszenie i łzy, dający nadzieję, dotyk dający poczucie zauważonym, kochanym, akceptowanym mimo swoich cielesnych niedoskonałości.
    Jezu,proszę o łaskę: dotykać jak Ty, dostrzegać tak jak Ty osoby izolowane z różnych względów ze społeczności.

    OdpowiedzUsuń