zachód słońca

zachód słońca

piątek, 26 listopada 2021

Piątek 34. Tygodnia Zwykłego

    Patrzałem w nocnych widzeniach: a oto na obłokach nieba przybywa jakby Syn Człowieczy. Podchodzi do Przedwiecznego i wprowadzają Go przed Niego. Powierzono Mu panowanie, chwałę i władzę królewską, a służyły Mu wszystkie narody, ludy i języki. Panowanie Jego jest wiecznym panowaniem, które nie przeminie, a Jego królestwo nie ulegnie zagładzie (Dn 7,13-14). 

    Patrzcie na drzewo figowe i na inne drzewa. Gdy widzicie, że wypuszczają pączki, sami poznajecie, że już blisko jest lato (Łk 21,29-30).

    

    W języku apokaliptycznym, do którego nie jesteśmy przyzwyczajeni, Daniel mówi nam o sukcesji czterech królestw. Ten sen Daniela pokrywa się ze snem Nabuchodonozora o walącym się posągu. Materiały, z których wykonany był posąg i dzikie bestie, które ostatecznie tracą swoją moc, to królestwa, które poddają się panowaniu i władzy Syna Człowieczego.

    Nawet opakowane w apokaliptyczny język słowa Daniela są przesłaniem nadziei. Historia nie jest napędzana przez przypadek lub siły zła. Za wszystkimi wydarzeniami kryje się Boży plan miłości wobec każdego z nas, którzy zamieszkujemy tę ziemię. 

    Opowiadanie Jezusa o drzewie figowym kończy eschatologiczną mowę Jezusa u kresu Jego drogi. W Jerozolimie, tuż przed wejściem w mękę, Jezus wskazuje na znaki. 

    Porównanie z drzewem figowym nie było obce słuchaczom Jezusa, przyzwyczajonym do pracy w polu. Dzisiaj, kiedy chcemy poznać pogodę, patrzymy w telewizyjną prognozę lub zaglądamy do różnych aplikacji. Być może straciliśmy tę umiejętność i mądrość, aby w małych znakach i wydarzeniach odkrywać zapowiedź tego, co przychodzi. Nie potrafimy też zobaczyć rozwoju Bożego Królestwa i Jego łaski. 

    Ewangelia zaprasza nas do wyostrzenia naszych zmysłów. Trzeba dostroić swoje serce do Bożego spojrzenia, aby nauczyć się widzieć i zauważać to, co Pan Bóg chce nam przekazywać poprzez małe znaki. 


1. Czy wierzę w ostateczne zwycięstwo dobra?

1 komentarz:

  1. Wiele znaków, które w ostatnich dniach poznałam, zapowiadających powtórne przyjście Jezusa, są jak z thrillera czy horroru. Jezus mówi, aby się wówczas nie bać i nie lękać. Nie wiem jak ja zareaguję, gdy takie wydarzenia mnie spotkają, naturalnym wydaje się być strach. Gdy rok temu, szalała fala pandemii, choroba i śmierć dotykała osób które znałam, widmo ew. śmierci zadziałało na mnie mobilizująco. Oprócz takich ziemskich spraw, aby nie pozostawić po sobie zbyt dużego bałaganu, to przede wszystkim od tamtego czasu czytam Pismo święte, bo głupio by było spotkać się z Panem Bogiem i nie poznać treści Jego listu, nie poznać SŁOWA. Inna sytuacja, która mi się przypomina to przeraźliwy alarm p/pożarowy, który rozległ się w budynku, podczas gdy byłam w kaplicy i adorowałam Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Mimo potwornego hałasu, nie drgnęłam, odczuwałam niesamowity pokój i spokój. Z młodości: kiedy spadałam po żlebie w Tatrach, krzyknęłam do koleżanki: powiedz mojej mamie, że ją kocham. Nie pamiętam, bym wówczas panikowała, czy przeraźliwie się bała. Może tak jest, że gdy będę blisko z Jezusem „gdy to się dziać zacznie nabiorę ducha i podniosę głowę”. Tylko czy będę potrafiła, jak to pięknie ojcze powiedziałeś: „dostroić swoje serce do Bożego spojrzenia”, aby umieć rozpoznać czas? Może lepiej jednak by było, aby jakaś aplikacja mnie informowała. :) :):)

    OdpowiedzUsuń