zachód słońca

zachód słońca

niedziela, 3 kwietnia 2022

V Niedziela Wielkiego Postu

Wtedy uczeni i faryzeusze przyprowadzili jakąś kobietę, przyłapaną na cudzołóstwie. Postawili ją pośrodku i powiedzieli Mu: „Nauczycielu, ta kobieta została przyłapana na występku cudzołóstwa. W Prawie Mojżesz kazał nam takie kamienować. A Ty co powiesz?” (J 8,3-5).


Każdego dnia spotykamy się z różnymi spojrzeniami. I dziś chcę się z wami zatrzymać na spojrzeniu, chociaż trzeba je uchwycić pomiędzy słowami, które słyszymy od św. Jana.

To właśnie spojrzenie może być sposobem odczytania dzisiejszej Ewangelii.

     Jezus jest w świątyni, gdzie spotyka się z ludźmi, naucza. Wtedy przychodzą z nią, nieznaną kobietą, stawiają, a może rzucają ją na środek, pośród ludzi. To ona koncentruje teraz na sobie spojrzenia wszystkich, tych którzy przyszli i tych, którzy słuchali Jezusa. 

     Dla uczonych w Piśmie i faryzeuszy ta kobieta się nie liczy, jest tylko narzędziem, aby pochwycić Jezusa. Spróbuj zobaczyć ich wzrok – spojrzenie obojętne, pełne pogardy, spojrzenie, który czyni ją niewidzialną, pozbawia ją godności, spojrzenie, które sprawia, że ona staje się jedynie przedmiotem, którym można się posłużyć, by złapać Jego.

    Jezus pewnie jest jedynym, który w tym momencie nie patrzy na nią. Opuszcza wzrok. Nie daje się wciągnąć w pułapkę. Milczy i zaczyna pisać na ziemi. To milczenie musi być irytujące. Pytanie było proste, autorytet Mojżesza niepodważalny: a ty co powiesz? Widzę te spojrzenia pełne złości, narastającej irytacji i gniewu, wzbierającej agresji. Dłonie mocniej zaciskają się na kamieniach. Złość wykrzywia usta. Może nawet słychać zgrzyt zębów. I pytają, z coraz większą agresją w głosie. 

    A kiedy Jezus się podnosi, nie patrzy wciąż na tę, którą rzucono na środek – patrzy na oskarżycieli. Jego spojrzenie dociera do serca. To spojrzenie pełne smutku, bólu, bo posunęli się do tego, by posłużyć się kobietą, by uderzyć w Niego. 

            Na kobietę spojrzał dopiero wówczas, kiedy oni, jeden po drugim, odeszli, zostawiając swoje kamienie… Patrzy na nią i jest to spojrzenie, które przemienia, które przywraca ją życiu. Dla Jezusa to ona w tej chwili jest najważniejsza.

    Spojrzenie Jezusa rodzi w niej to, co najpiękniejsze. Wydobywa dobro z jej serca.         Spojrzenie Jezusa, które przemienia i nasze spojrzenia, które potrafią zabijać. Czy można wtedy doświadczyć Boga?


1.  1. Jak patrzę na innych ludzi? Czy jest to spojrzenie Jezusa, które podnosi?

1 komentarz:

  1. Spojrzenie, pięknie o nim napisałeś. Ja zwróciłam uwagę na: PRZYPROWDZILI DO NIEGO kobietę…, Jakie to szczęście dla niej, że ją pochwycono na grzechu i przyprowadzono do Jezusa. Pomijając motywacje faryzeuszów, łatwiej jest wytykać palcami, kamienować słowem oBgadywania, miną, gorszeniem się, czy "spojrzeniem pogardy", niż PRZYPROWADZIĆ DO JEZUSA. Dzięki temu, mogła Go poznać, zakosztowała radości i wolności. Przypomina mi się z tą sytuacją nie dawno poznane świadectwo Patrycji Hurlak, która mówiła, że gdy szukała szczęścia m.in. w rozlicznych przygodnych związkach, nikt jej nie powiedział, że robi źle. Prosiła, aby mówić innym o grzechu. Przypomina mi się również historia sprzed ponad 30 lat: Koleżanka z którą pracowałam (do dzisiaj się kolegujemy) podobnie jak Patrycja szukała miłości w przygodach z facetami. Jak mi wspomniała po latach, dzięki temu, że ją przyprowadziłam na spotkanie modlitewne do wspólnoty, potem rekolekcje itd. - się nawróciła. Znalazła szczęście w Bogu, poznała męża, ma trójkę dobrych dzieci. Twierdzi, że ją wówczas przykułam łańcuchem, aby nie uciekła . :).
    Tak, sobie myślę, że czasami milczę na widok grzechu, w imię tolerancji, wolności, aby nikogo nie urazić, albo w obawie przed utratą dobrych relacji. A jednak może trzeba przyprowadzić do Jezusa, zachować się jak faryzeusze, mając pragnienie by ktoś przejrzał i doświadczył miłosierdzia, doświadczył "spojrzenia Jezusa, które przemienia".

    OdpowiedzUsuń