Serce Jezusa doświadcza bólu odrzucenia i płacze. Jezus wie, że przyniósł Jerozolimie prawdziwy skarb, oferuje światło, nadzieję i miłość. A Jerozolima, miejsce wybrane przez Boga na Jego siedzibę, nie potrafi rozpoznać daru i go odrzuca. Trudno zrozumieć, że można tym darem wzgardzić.
Słysząc ten płacz i ból Jezusa, możemy sobie sami postawić pytanie, co zrobiliśmy my z osobą Jezusa i tym wszystkim, co On nam wciąż ofiaruje. Nietrudno i dzisiaj spotkać ludzi zamkniętych na łaskę, którzy idą przez życie po omacku, błądząc i nie znajdując drogi życia.
Nikt nie umiłował nas tak, jak On nas umiłował - do końca. Kiedy doświadczamy tej rzeczywistości, wyjątkowości Jezusa, doświadczamy Go jako Drogę, Prawdę i Życie.
1. Czy potrafię przyjąć upomnienie i przyznać się do błędu?
Przyjmowanie upomnień - tego się uczę. Bo chodzi o to by przyjąć do końca, a nie wysłuchać i stwierdzić: No dobra! Przyjąć jak dar i podziękować, co wcale nie jest łatwe, bo pycha mi nie pozwala przyznać się do błędu. Przyjąć to otworzyć serce na upomnienie i ufać, że jest dla mnie czymś potrzebnym. Gdy upomina mnie Jezus to kruszeję, ale gdy czyni to przez osoby mi bliskie to często się buntuję i moje serce nie kruszy się lecz twardnieje. To chyba jest w moich relacjach przestrzeń do przemiany , to trzeba mi włożyć "pod lupę" sumienia.
OdpowiedzUsuńDziękuję ojcze Edwardzie.
Podpisuję się pod powyższym wpisem, że upomnie to dar, za który trzeba nam dziękować. W imię poprawności, dobrej atmosfery nie upominamy i tak szczerze mówiąc to tylko na najbliższych mogę liczyć, aby usłyszeć upomnienie, radę. Choć w pierwszym zderzeniu upomnienie nie jest miłe, to jest skarbem przez które Pan Jezus uczy mnie i wychowuje. Czasami dociera do mnie po godzinie, czasami po kilku dniach. A co do rozpoznania Daru: w ostatnich trudnych miesiącach, Pan otoczył bliską mi osobę opieką, a ja cały czas się martwiłam. Wołałam, modliłam się, płakałam. Dzisiaj jakby oczy otworzyły się i zobaczyłam, że Jezus cały czas był. Ile razy jeszcze w życiu zachowam się jak Jerozolima, nad którą Jezus zapłacze??? Próbuję sobie wyobrazić płaczącego Jezusa; trudne; nie są to łzy , które spotykam w życiu, np. łzy z bólu głowy, łzy z bezradności, łzy smutku, łzy spod okularów gdy wiatr wieje, czy słońce oślepia…Nie mogę uchwycić tych łez, ale chcę je otrzeć, pragnę ich dotknąć, może właśnie upomnienia mi w tym pomogą.
OdpowiedzUsuń