zachód słońca

zachód słońca

sobota, 19 listopada 2022

Sobota 33. Tygodnia Zwykłego

    A że umarli zmartwychwstają, to i Mojżesz zaznaczył tam, gdzie jest mowa "O krzaku", gdy Pana nazywa Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba. Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych; wszyscy bowiem dla Niego żyją» (Łk 20,37-38).


    Kiedy wchodzimy w tę akademicką, chociaż wcale nie hipotetyczną  dyskusję saduceuszy z Jezusem, umyka nam z pewnością jeden ważny szczegół. Nikt nie pyta o zdanie kobiety. Prawo nakazywało jej poślubiać kolejno braci zmarłego męża, by imię zmarłego nie zostało zapomniane, ale nie ma nigdzie wskazania, że wypadałoby zapytać także jej, wsłuchać się w jej głos, jej ocenę tej sytuacji wiązania się z kolejnymi mężczyznami - czy chciała znów mierzyć się z traumą śmierci kolejnego małżonka? czy chciała kontynuować ten zwyczaj?

    Jakby była jakimś przedmiotem, martwą rzeczą, której zdanie nie ma żadnego znaczenia, jakby ona nie liczyła się w tej perspektywie zmartwychwstania - ma być jedynie dodatkiem dla któregoś z nich, tylko nie wiadomo którego. 

    Jezus ukazuje inną perspektywę. On ją zauważa: ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić... A wreszcie wypełnienie tej perspektywy - Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych, wszyscy bowiem dla Niego żyją. Te słowa trzeba odnieść do życia po śmierci, ale trzeba je również odnosić do życia doczesnego, aby tchnąć życie w tych, którzy zostali uciszeni, pozbawieni głosu, pozbawieni życia, także w Kościele, przez różnego rodzaju wymyślone mechanizmy, prawa, zwyczaje. 


1. Czy pozwalam innym na wypowiedzenie ich zdania, racji, ich punktu widzenia?


 

1 komentarz:

  1. Bardzo dziękuję za wydobycie z tej historii sytuację kobiety, spojrzenia na jej los. Wielokroć przy tej historii opowiadanej w Ewangelii miałam współczucie dla niej, że musiała tyle razy wychodzić za mąż i tylekroć uczestniczyć w pogrzebie, ale ojcze uchwyciłeś to COŚ i jest to dla mnie odkrywcze. Twoja wrażliwość, która pozwoliła tobie zobaczyć ludzi, których nikt nie pyta się o ich wolę czy zdanie, bardzo mnie ujęła. Dzisiaj również w wielu kręgach, również tych kulturowo-postępowych, europejskich, nikt nie pyta o zdanie kobiety, dziecka, pracownika, podwładnego, uchodźcy itd… a Jezus mówi wyraźnie, że wszyscy jesteśmy dziećmi Bożymi. Oczywiście bardzo się cieszę, że żyję w tym czasie i w tym miejscu na ziemi. Jesteśmy tutaj w różnych relacjach, ja małżeńskiej (dobrze, że w przysiędze jest termin końcowy: „nie opuszczę cię aż do śmierci”), Jezus obiecuje nam później coś więcej, pozwala już teraz w dzisiejszej obietnicy cieszyć się nadzieją na spotkanie z Nim, na bycie jak Aniołowie.
    Zaczepka i niewiara saduceuszów skłoniła mnie do odpowiedzenia sobie na pytanie: czy wierzę w zmartwychwstanie. Przekonanie, że po śmierci spotkam się z Panem, będzie stan zwany Niebem, aniołowie itd.. ok, ale czy wierzę w zmartwychwstanie !? No i nie ma takiego entuzjazmu w odpowiedzi, mimo, że w credo wypowiadam tę wiarę codziennie.
    Chcę się jeszcze ojcze podzielić tym co bardzo we mnie rezonuje od wczoraj, to, że Jezus mówi o świątyni: „mój dom”, dom modlitwy. No i mieszka tam dzisiaj Jezus, najczęściej w złotej skrzynce, czekając na odwiedziny, na spotkanie, z pragnieniem gościny w naszych sercach. I choć wiemy, że modlić się można wszędzie, jak już nie raz wspomniałeś w okruchach, to jednak w TYM Domu, można się ugościć jak nigdzie indziej. To niesamowite szczęście i rarytas, że w promieniu 3 km, mam 6 świątyń. Jak wspomniałeś o goryczy przekazywania prawdy, bo spotyka się z odrzuceniem, tak myślę, że taką gorycz doświadcza Jezus czekający w Swoim Domu na wielu.

    OdpowiedzUsuń