Anioł rzekł do niego: «Nie bój się Zachariaszu! Twoja prośba została wysłuchana: żona twoja Elżbieta urodzi ci syna, któremu nadasz imię Jan. Na to rzekł Zachariasz do anioła: «Po czym to poznam? Bo ja jestem już stary i moja żona jest w podeszłym wieku» (Łk 1,13,18).
Manoach i jego żona, Zachariasz i Elżbieta. Pragną potomstwa. Dziecko jednak nie pojawia się z powodu bezpłodności obu kobiet. W pierwszym czytaniu ten fakt powtórzony zostaje aż trzykrotnie: jesteś niepłodna... I zarówno w historii Starego Testamentu jak i Zachariasza i Elżbiety, natura nie ma ostatniego słowa. Boża obietnica przekracza granice natury, potrafi zrodzić życie nawet z bezpłodności.
Zachariasz i Elżbieta już stracili nadzieję, są starzy. Elżbieta przeżywa tę sytuację w kategoriach hańby. Anioł wkracza w ich historię, by zapowiedzieć spełnienie się próśb, które zanosili. Ale zanim narodzi się Jan, Zachariasz musi zaufać, zmierzyć się z własnym sceptycyzmem i zwątpieniem.
Słowo Adwentu, które dziś czytamy i rozważamy stawia nas twarzą w twarz z naszym własnym sceptycyzmem, wątpliwościami, z naszymi lękami i tchórzostwem. Nie bój się, Zachariaszu..., będziesz niemy, bo nie uwierzyłeś... Nasze ludzkie nadzieje bywają bardzo kruche. Chociaż prosimy, często nieufność i brak nadziei sprawia, że nasza modlitwa jest jałowa.
Podobnie jak wiele małżeńskich par doświadcza dzisiaj bezpłodności i związanego z nią cierpienia, cały Kościół - Matka Kościół - w wielu miejscach świata doświadcza dzisiaj własnej bezpłodności, trudności ze zrodzeniem nowych powołań kapłańskich i zakonnych, a także trudności z rodzeniem nowych chrześcijan. Może właśnie dlatego, że chociaż prosimy, nie potrafimy zaufać, że Bóg może wyprowadzić nowe życie w świecie, który mówi, że Kościół się już kończy...
Co jest moją największą duchową niemocą i niepłodnością, z którą powinienem się zmierzyć?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz