Morzem, po którym płynie nasza osobista, kościelna czy społeczna łódź, jest nasza historia, ta, która dzieje się każdego dnia i którą my sami tworzymy, jako ludzie. I dzisiaj wydaje się, że to morze jest bardzo wzburzone, a Jezus wciąż wydaje się spać gdzieś w tyle łodzi, niespecjalnie zainteresowany tym, co dzieje się wokół…
Doświadczamy życia, w którym wykuwa się historia, zebrana z wielu ludzkich doświadczeń, uczuć, doznań, a także różnego rodzaju oczekiwań, lęków i niepewności.
Znamy bardzo dobrze, w mniejszym lub większym stopniu, doświadczenie bezradności, jaką przynosi choroba, nasza lub kogoś bliskiego, kiedy po ludzku nic już nie można uczynić , kiedy pojawia się niepokój, a w sercu rodzą się różne lęki…
Pośród tych nieprzyjaznych fal naszej rzeczywistości, pośród naszych lęków i niepewności, musimy usłyszeć słowo Jezusa, słowo niezwykłe: Dlaczego tak bojaźliwi jesteście? Nadal brakuje wam wiary? Wyraźne i mocne zaproszenie do ufności. Zawsze! Nawet wtedy, gdy życie wydaje się nas przytłaczać.
Czy moja ufność w moc Boga jest żywa i silna? Jak to się przejawia w moim życiu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz