Przecież jestem tylko człowiekiem... zdarza się wypowiedzieć nam to zdanie, kiedy chcemy usprawiedliwić własne błędy, zaniedbania, uchybienia czy grzechy.
W zderzeniu ze Słowem, które dziś jest do nas kierowane, można wątpić w prawdziwość tego zdania. Gdybyśmy rzeczywiście w sposób głęboki przeżywali nasze człowieczeństwo, to, że jesteśmy ludźmi, naszym staraniem byłoby unikanie błędów, a kiedy się one pojawiają, umielibyśmy przeprosić, mówiąc jasno, że nasze zachowanie było po prostu nieludzkie. Nie postąpiliśmy tak, jak od nas oczekiwano.
Mamy tendencję, może nawet nie w pełni jesteśmy tego świadomi, o okazywanie człowieczeństwa wobec nas, zapominając, że to my powinniśmy najpierw wykazać się człowieczeństwem wobec innych.
Jezus, będąc Bogiem i nie przestając być Bogiem, okazywał zawsze niezwykłe człowieczeństwo, był bliski każdemu człowiekowi. Jeśli było coś, czego nie potrafił w nas zaakceptować, to właśnie naszego braku człowieczeństwa wobec tylu potrzebujących i biednych, nieszczęśliwych ludzi, których spotykał. Odrzucał brak człowieczeństwa u tych, którzy wyżej stawiali normy i zewnętrzny kult niż miłosierdzie.
Jest jeszcze jedno zdanie z dzisiejszej Ewangelii, które też powinno skłonić do refleksji. Łatwo narzucamy jakieś ciężary innym, sami nawet nie próbując się z nimi zmierzyć. Oczekujemy od innych zmiany, nawrócenia, wrażliwości, solidarności, pomocy, współpracy, zaangażowania itp.
Na czyich barkach próbuję przenosić zobowiązania, o których wiem, że dla mnie są czasem nie do udźwignięcia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz