Siedzimy przy tym samym stole, co wczoraj, trwa posiłek. Jezus opowiada przypowieść o Królestwie Bożym, o wielkiej wieczerzy, na którą tak wielu jest zaproszonych.
Tym, co uderza w tym obrazie, to fakt, że wszyscy zaproszeni jakoś znają gospodarza, który zaprasza. Ale nikt z zaproszonych nie ma z nim specjalnych więzi. Odrzucają zaproszenie, ponieważ nie potrafią zobaczyć w uczcie zbawczego wydarzenia. Dla nich to kolejny zwykły dzień, codzienne sprawy i troski zagłuszają istotę uczty.
Eucharystia, zbawcza uczta, na którą zaproszeni są wszyscy. A jednak zaproszenie zostaje odrzucone. Wielu ochrzczonych potrafi powiedzieć, że zna Jezusa i jakoś poprzez zewnętrzne znaki wyraża tę znajomość. Ale nie potrafią zobaczyć w Eucharystii zbawczego spotkania. Twierdzimy, że Go znamy i jednocześnie odrzucamy Jego zbawienie. Nie potrafimy w Eucharystii zobaczyć nic, co odciągnęłoby nas od naszych codziennych spraw i obowiązków.
Tak łatwo odrzucić zaproszenie, kiedy nie ma więzi z zapraszającym. Nasze wymówki, usprawiedliwienia nieobecności na niedzielnej Eucharystii - to one bardzo często ujawniają, co w naszym życiu jest najważniejsze i jakie miejsce w naszym życiu zajmuje Bóg. Ujawniają, jak mocna jest nasza więź z Jezusem i kim On dla nas jest.
Czym najczęściej usprawiedliwiam brak modlitwy czy nieobecność na Eucharystii?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz