Spojrzenie Jezusa. Ludzkie spojrzenie, takie jak nasze i Boskie spojrzenie, które wyczuwamy, ale nie potrafimy zrozumieć. Spojrzenie, które jest początkiem relacji, spojrzenie, które wyraża uczucia, bliskość, zaufanie. Spojrzenie Jezusa wypowiada dobro, które jest obecne w Jego sercu.
Spojrzenie musi być zauważone. Wtedy pojawia się początek więzi. Spojrzenie skierowane na owego młodzieńca było pełne miłości. Można odnieść wrażenie, że to spojrzenie zostało zmarnowane przez młodego człowieka, który odszedł zasmucony...
Ale spojrzenie Jezusa nigdy nie jest zmarnowanym spojrzeniem. Ten młody człowiek je zauważył, dotknęło jego serca. Niezależnie od tego, że nie spotkało się z pozytywna odpowiedzią w tamtym momencie, z całą pewnością nie zostało zapomniane. Odcisnęło swój ślad.
Jest jeszcze jedno spojrzenie dzisiejszej Ewangelii. Spojrzenie skierowane na uczniów, których nazywa dziećmi. Spojrzenie na uczniów, którzy zostają zaproszeni, by koncentrowali swoją uwagę nie tyle na swoich słabościach, co na miłości Ojca, dla którego wszystko jest możliwe.
Spojrzeń się nie wymyśla. Ich się doświadcza, tak jak uczuć. Czy potrafimy uchwycić spojrzenie Jezusa, który na nas patrzy? Obiecał, że będzie z nami. Żyć tą prawdą, to doświadczać Jego spojrzenia, Jego miłości i dobroci.
On patrzy na nas tak, jak patrzył na spotykanych w Ewangelii: na Zacheusza, Marię Magdalenę, Martę, Łazarza, na jawnogrzesznicą rzuconą przed Niego i łotra na krzyżu, który prosił: wspomnij na mnie... patrzy z miłością.
On spojrzał na mnie i wciąż patrzy z miłością. I to jest najważniejsze. Mogę jedynie prosić, by nie zapomnieć nigdy Jego spojrzenia i Jego miłości.
O czym mówi mi dzisiaj spojrzenie Jezusa?
🙏🏻
OdpowiedzUsuń