Człowiek jest istotą duchowo-cielesną. Grzech pierworodny zrodził w nas wewnętrzne rozdarcie, które sprawia, że to, co w zamyśle Bożym miało być harmonijną jednością, doświadcza napięcia i nieustannej walki między pragnieniami ducha i ciała.
To napięcie jest właściwe każdemu człowiekowi i każdy z nas toczy tę wewnętrzną duchową walkę. Nie zawsze zwycięża w nas duch, pragnienie dobra. Ale ta świadomość wewnętrznego pęknięcia nie powinna rodzić w nas niepokoju czy rozpaczy. To część naszego chrześcijańskiego życia. Świadomość, że nie wszystko w nas jest duchowym pragnieniem, że czasami wygrywają w nas negatywne pragnienia i postawy, że jesteśmy słabi - to wszystko sprawia, że możemy twardo stąpać po ziemi, realnie oceniać naszą kruchą kondycję stworzeń ulepionych z gliny.
Glina stworzenia uzyskała godność poprzez boskie tchnienie, a teraz odzyskuje je na nowo, kiedy pozwala się wewnętrznie kształtować przez Słowo, przez codzienne obowiązki, przez służbę, przez użyteczność naczynia, którym jesteśmy. Czasami to naczynie pęka i potrzebuje naprawy.
Istnieje taka technika naprawiania drewnianych czy ceramicznych naczyń, która polega na wypełnianiu ich pęknięć i złamań złotem. W ten sposób naczynia są konserwowane i upiększane, mogą wciąż być używane.
To samo dzieje się z nami: Chrystus nasze wewnętrzne pęknięcia i zranienia naprawia złotem łaski, abyśmy wciąż mogli być użyteczni dla dobra innych ludzi. W oczach Boga wszystko w nas jest potrzebne. On nas przemienia, upiększa, nadaje nam blask i użyteczność...
Czy potrafię patrzeć na własne zranienia i pęknięcia jako miejsca, które Bóg pragnie wypełnić swoją łaską?

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz