Przy tych, którzy byli przekonani o swojej sprawiedliwości, a innych mieli za nic, opowiedział taką przypowieść (Łk 18,9).
Tydzień minął od zaproszenia, które skierował do nas Jezus, przypominając o konieczności nieustannej modlitwy. Dzisiaj Jezus idzie krok dalej. Daje nam konkretną radę, jak rozwijać naszą modlitwę i duchowe życie. Nie wystarczy zawsze się modlić. Trzeba nauczyć się modlić we właściwy sposób.
Świat, w którym przyszło nam żyć, przyzwyczaił nas do tego, że trzeba się napracować, aby coś w życiu osiągnąć. Trzeba się bardzo starać, aby ukończyć studia, być skutecznym w pracy, osiągać wysokie wyniki i produkować więcej. Przyzwyczailiśmy się również do tego, że ktoś doceni nasze wysiłki i starania. Awansujemy.
Faryzeusz z przypowieści głośno opisuje swoje życie, a wszystko, co mówi, jest prawdą i zasługuje na podziw. W rzeczywistości robił znacznie więcej, niż tego wymagało prawo. To nie było problemem. Problem polegał na tym, że uważał się za lepszego od innych. Gardził innymi. Bycie dobrym oznacza bycie pokornym…
Można powiedzieć, że ten, kto myśli jak faryzeusz, nie jest zły, a raczej naiwny. Uważa, że zasłużył na względy, ponieważ zachowuje się wzorowo, jest posłuszny, nie robi nic złego.
Bóg nie przekreśla naszych zasług i starania, ale chce, abyśmy zobaczyli, że sami z siebie jesteśmy bardzo słabi, jesteśmy kruchymi istotami i potrzebujemy Jego pomocy. To robi celnik, stając przed Bogiem.
Życie duchowe nie polega na wymianie handlowej: ja coś robię, a Bóg mi coś oddaje. Polega raczej na tym, by widzieć, co Bóg robi w moim życiu, a modlitwa staje się wówczas odpowiedzią serca wypełnionego wdzięcznością.
Jak dbam o to, by moja modlitw była bardziej pokorna?

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz