zachód słońca

zachód słońca

sobota, 18 kwietnia 2015

Sobota II Tygodnia Wielkanocnego

   Ujrzeli Jezusa kroczącego po jeziorze i zbliżającego się do łodzi. I przestraszyli się. On zaś rzekł do nich: "To ja jestem, nie bójcie się". Chcieli Go zabrać do łodzi, ale łódź znalazła się natychmiast przy brzegu, do którego zdążali (J 6, 19b - 21).

   Ludzki trud wobec życiowych fal. Jezus przychodzi, aby człowiek nie stracił nadziei. Jest obok, przygląda się ludzkim planom, ludzkim wysiłkom i zmaganiom z różnymi falami. Zna ludzki niepokój, lęk ludzkiego serca. Dlatego mówi: "nie bójcie się!". 

   Jest obok, ale się nie narzuca. Kiedy człowiek
zaprasza Go do swojego życia, zaprasza do swojej łodzi, to On przejmuje stery. Jezus zaproszony do łodzi nie wsiada do niej, ale sprawia, ze ta znajduje się natychmiast przy brzegu.

   W czasie ostatniej Kapituły Prowincjalnej naszego Zakonu nie raz padały te słowa. Ciągle widzimy nasze plany, ludzkie starania i wysiłki, szukamy ludzkich rozwiązań dla naszych ludzkich problemów. Zbyt mało uwzględniamy w tych planach Pana Boga. Dostrzeżenie ich i uwzględnienie sprawiłoby, że życie stałoby się łatwiejsze - łódź natychmiast znalazła się przy brzegu.

Myśl św. Józefa Kalasancjusza:

"Głos Boży jest głosem Ducha, który przychodzi i odchodzi, dotyka serca i przechodzi: nikt nie wie skąd przychodzi i dokąd podąża; dlatego trzeba być zawsze czujnym aby nie przychodził niezauważony i przechodził bezowocnie" (Do Narni, 131-1622)


O dwojakich cudach

Pewien człowiek przemierzył morza i lądy, by na własne oczy przekonać się
o nadzwyczajnej mocy Mistrza. 
- Jakie cuda uczynił wasz Mistrz? - zapytał jednego z jego uczniów.
- Hm! Są cuda i cuda. O ile wiem, w twojej ojczyźnie uważa się za cud, jeśli Bóg wypełni czyjąś wolę. My widzimy cud w tym, że człowiek wypełnia Bożą. 


1. Czy uwzględniam w swoich planach Boga, Jego pomysł na moje życie?
2. Czy dostrzegam Jezusa, który towarzyszy mi w życiu?

1 komentarz:

  1. Dopiero po czasie widać, jak Bóg działa przez różne doświadczenia, niejednokrotnie te trudne. A i tak nie zawsze zauważymy w nich głębszy sens... Potrzeba ogromnego zaufania, aby uwierzyć, że coś dzieje się "po coś". Choć niejednokrotnie doświadczyłam tego, że Pan działa i mówi poprzez różne koleje losu, to nadal mam problemy z zaufaniem. I chyba nigdy się ich nie pozbędę.
    Życzę szczególnie Ojcom (po Kapitule Prowincjalnej, na czas "wdrażania" zmian), lecz także wszystkim czytelnikom (w tym sobie) darów Ducha Świętego, aby mimo przeciwności dostrzegać obecność Jezusa w swoim życiu - w pięknych, ale i trudnych chwilach.
    KD

    OdpowiedzUsuń