Jezus powiedział do swoich uczniów: Lecz powiadam wam, którzy słuchacie: Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą; błogosławcie tym, którzy was przeklinają, i módlcie się za tych, którzy was oczerniają. Jeśli cię kto uderzy w [jeden] policzek, nadstaw mu i drugi. Jeśli bierze ci płaszcz, nie broń mu i szaty. Daj każdemu, kto cię prosi, a nie dopominaj się zwrotu od tego, który bierze twoje. Jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie! (Łk 6,27-31)
Czytając dzisiejszy fragment Ewangelii przypomniałem sobie bohaterów powieści Nędznicy Victora Hugo. Mogą oni stanowić dobrą ilustrację dla słów wypowiedzianych przez Jezusa.
Służąca biskupa Bienvenu - prosta kobieta, która uważa, że na dobro trzeba zasłużyć. Dlatego nie godzi się na zaproszenie do domu biskupa nędzarza, jakim jest w tym momencie Jean Valjean. Obcy wzbudza w niej lęk, spodziewa się po nim najgorszych rzeczy. Dopiero słowa biskupa sprawiają, że wpuszcza nędzarza pod dach biskupiego domu. Ale nie gaśnie jej nieufność. Biskup zupełnie lekceważy niebezpieczeństwo, każe podać do posiłku srebrne sztućce, traktuje intruza jak niezwykłego gościa.
Noc pokazuje, że gospodyni miała rację. Jean Valjean okrada biskupa, a nawet jest gotów zabić, gdyby ten się obudził i próbował podnieść alarm. Ucieka z łupem. Kiedy o poranku gospodyni wyrzuca biskupowi naiwność, do drzwi ktoś puka. Okazuje się, że policja złapała zbiega i znalazła przy nim łup z domu biskupa. Zatrzymany twierdzi, że drogie sztućce otrzymał w prezencie od księdza.
Biskup ratuje jego skórę, potwierdza prezent, co więcej, do skradzionych sztućców dodaje dwa srebrne świeczniki, twierdząc, że złodziej zapomniał ich zabrać. To moment, który rozpoczyna proces przemiany Jeana Valjeana - dobro dokonuje w nim przemianę. Egzaminem tej wewnętrznej przemiany Jeana Valjeana jest spotkanie z prześladowcą - inspektorem policji Javertem, który nie wierzy, że człowiek może się zmienić. Javert przekonuje się, że przemiana jest możliwa. Wie, że Valjean ma prawo po ludzku zemścić się za wszelkie niesprawiedliwości, podłość, której doznawał z jego strony. A Valjean nie dokonuje zemsty. Odchodzi. Wygrywa w nim dobro...
Jezus mówi dzisiaj w Ewangelii - nie wystarczy być dobrym dla dobrych. To jest coś zwyczajnego. Być dobrym wobec doświadczanego zła - to świętość.
Dawać, nie czekając na zwrot. Patrzę na Kalasancjusza, który dostrzegając biedę dzieci Zatybrza dał po ludzku rzecz ujmując wszystko, aby im pomóc, nie mogąc liczyć na żadną odpłatę z ich strony. Poświęcił swoje najlepsze lata, zdrowie, czas, własne ambicje i plany, własną ojczyznę, by służyć tym, którzy potrzebowali pomocy. Tu w Rzymie znalazłem najlepszy sposób służenia Bogu i nie zostawię tego za nic na świecie... To świętość - dać siebie całego dla innych. To przekracza ludzki wymiar dobroci.
1. Jaka jest moja postawa wobec ludzi nic nieznaczących w oczach tego świata?
2. Czy moja codzienność jest dla mnie miejscem czynienia dobra?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz