Fale biły w łódź, tak że łódź już się napełniała. On zaś spał w tyle łodzi na wezgłowiu. Zbudzili Go i powiedzieli do Niego: «Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?» On wstał, rozkazał wichrowi i rzekł do jeziora: «Milcz, ucisz się!». Wicher się uspokoił i nastała głęboka cisza (Mk 4,37b-39).
Izrael wychwalał Boga uznając Jego panowanie nad żywiołami:
Twoja sprawiedliwość odpowiada nam cudami,
Boże, nasz Zbawco,
nadziejo wszystkich krańców ziemi
i mórz dalekich,
który swą mocą utwierdzasz góry,
jesteś opasany potęgą,
który uśmierzasz burzliwy szum morza,
huk jego fal, zgiełk narodów.
Przejęci są trwogą mieszkańcy krańców ziemi
z powodu Twych znaków (Ps 65, 6-8).
Najpierw zarzut o obojętność wobec burzy. Możesz spokojnie spać, kiedy giniemy? Poczucie bezsilności i lęku wobec siły przekraczającej ludzkie możliwości.
Chrystus ukazujący swój autorytet i władzę nad siłami jeziora, wywołuje zdumienie apostołów. Rodzą się pytania o Jego tożsamość.
Jezus nie obraża się wobec zarzutów. W tej ludzkiej trwodze, jeżeli zwracamy się ku Niemu, doświadczając własnej bezsilności, widać ziarnko wiary.
Cisza, spokój zostają nam dane w prezencie, jako czas na zastanowienie, zwrócenie uwagi na przebytą drogę, na doświadczenie obecności Boga w naszym życiu. Na dziękczynienie i zadziwienie.
1. Czy potrafię prosić o pomoc w życiowych burzach?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz