Bóg wzywa nas, byśmy byli dziećmi niosącymi nadzieję.
Czas epidemii, czas kryzysu, zrodził wielu "proroków" apokaliptycznych wizji, którzy wskazują na znaki i generują lęki oraz niepokój i straszą zamiast dawać nadzieję. Snują piekielne wizje zamiast wskazywać na Zbawiciela i Jego dzieło zbawcze. Paraliżują zamiast skłaniać do nawrócenia i przemiany życia.
Kiedy zapytano Marcina Lutra, co by zrobił, gdyby się dowiedział, że jutro nastąpi koniec świata, odpowiedział, że poszedłby pielęgnować róże.
Wiara jest siłą twórczą, nie destrukcyjną, nie opiera się na lęku, ale na ufności. Każdy czas jest odpowiedni na spotkanie z Panem, dlatego trzeba zachowywać uwagę i gotowość, by wyjść z nadzieją na spotkanie Oblubieńca.
O wiele łatwiej, jak się okazuje, redagować jednak katastroficzne wizje o stanie wiary, epatować zgorszeniem niż dokumentować nadzieję. O wiele łatwiej zobaczyć ruiny i gruzy niż to, że coś kiełkuje i rodzi się do życia.
1. Czy jestem uczniem nadziei?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz