zachód słońca

zachód słońca

poniedziałek, 30 maja 2022

Poniedziałek 7. Tygodnia Wielkanocy

    Odpowiedział im Jezus: «Teraz wierzycie? Oto nadchodzi godzina, a nawet już nadeszła, że się rozproszycie - każdy w swoją stronę, a Mnie zostawicie samego (J 16,31-32). 


    Droga apostołów do wiary nie jest szybka. To jest długi i powolny proces. Chociaż poszli za Nim od pierwszego zaproszenia, do chwili, kiedy rzeczywiście Jezus stał się Panem ich serc, musiało upłynąć wiele czasu. 

    W Wieczerniku są podekscytowani, bo Jezus opowiada im o Ojcu. Wydaje się im, że już wszystko jest jasne, że już rozumieją, że wierzą Jezusowi. 

    A Jezus studzi ich entuzjazm. Jeszcze wiele im potrzeba, by uwierzyli. Jeszcze zwątpią. Zostawią Go samego. Jeszcze nie są gotowi zaakceptować Krzyża i śmierci Jezusa. Kiedy przyjdzie ten moment - Krzyż - porzucą Go. 

    Jezus mówi im o doświadczeniu cierpienia, które będzie także ich udziałem. Jedynym sposobem na pokonanie tych trudności jest oparcie się na Bogu. Odwagi, Ja zwyciężyłem świat... 

    Te same słowa Jezus kieruje do nas. Nie bądź zadufany w sobie, nie myśl, że już wszystko wiesz i wierzysz w Boga. Jeszcze nie raz pojawią się wątpliwości, zagubisz się i zawiedziesz. Jeśli będziesz próbował sam, przegrasz. Musisz oprzeć się na Bogu! Skarb wiary niesiesz w naczyniu glinianym. 


1. Czy jestem świadomy, że wciąż jestem słaby i potrzebuję pomocy?



3 komentarze:

  1. "wierzycie?' - dokładnie ten sam fragmet co ojca mnie dzisiaj zatrzymał. Wyznaję wiarę czy na Eucharystii, czy ''Wierzę w Boga Ojca wszechmogącego..." przed różańcem, a potrafię zostawić w różnych sytuacjach Jezusa samego. Wczorajsze pytanie jak i dzisiejsze, stawia mnie w mojej rzeczywistości, w której widzę, jak rzadko proszę o moc, o światło i obecność Ducha Świętego. Zdaje się, że zachowuję się, jak by Jego becność była tak oczywista, że zapominam prosić i odkrywać dary jakich udziela; że moja samodzielność w działaniach niestety powoduje, że zapominam o nieustannym zapraszaniu Ducha Świętego, byciu dzieckiem Bożym, które samo nic nie potrafi. I gdy tak się zastanawiam, odkrywam, że Duch Święty jest, daje mi siły i radość. Ostanio wchodzę na oddział na dyżur i koleżnaka mówi: "znowu jesteś taka szczęśliwa, że przyszłaś do pracy", albo w domu gdzie dużo jest ostatnio do zrobienia, słysze od dzieci: skąd bierzesz tyle siły, powiedz, gdzie ładujesz akumulatory". Myślę, że to co dla jednych jest trudem, umęczeniem, zniechęceniem - Duch Święty pozwala przemienić w radość, udzielać mocy i siły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za te słowa. Takiego świadectwa mi dziś było trzeba. Szczególnie to: "Zdaje się, że zachowuję się, jak by Jego obecność była tak oczywista, że zapominam prosić i odkrywać dary jakich udziela; że moja samodzielność w działaniach niestety powoduje, że zapominam o nieustannym zapraszaniu Ducha Świętego, byciu dzieckiem Bożym, które samo nic nie potrafi. I gdy tak się zastanawiam, odkrywam, że Duch Święty jest, daje mi siły i radość." Stanęłam dziś rano przytłoczona mnóstwem spraw "do załatwienia", udręczona bezradnością, że sama nie podołam. Przebijały się jak w ciemnym pokój takie promyki myśli- zawołaj o Ducha Świętego, ale pojawiły się i znikały te "promienne myśli". Znów moja pycha walczyła o pierwszeństwo. I oto, gdy przeczytałam Ewangelię, potem rozważanie Ojca Edwarda i Pani słowa czuję dotyk Bożego działania.
      Poruszają mnie słowa Jezusa: "Teraz wierzycie?". Dziękuję.

      Usuń
  2. Rozproszenie Apostołów... A dopiero co byli razem z Jezusem w Wieczerniku. Boli mnie to. Boli Jezusa...

    OdpowiedzUsuń