Królestwo niebieskie jest podobne do skarbu ukrytego na polu. Gdy znalazł go pewien człowiek, zakrył z powrotem. Potem poszedł uradowany, sprzedał wszystko, co miał, i kupił to pole (Mt 13,44).
Zdanie, które może umknąć w całym fragmencie dzisiejszego czytania. Jeremiasz przeżywający chwilę zwątpienia, słyszy niezwykłą obietnicę: będziesz moimi ustami. To obietnica głoszenia Bożego Słowa.
W głoszeniu Bożego Słowa zawarte jest błogosławieństwo bycia przed Bogiem. Ale wymaga to osobistego nawrócenia, umiejętności odróżniania tego, co wartościowe, od tego co niegodne, rozpoznawać to, co pochodzi od Boga i oddzielać od tego, co tylko ludzkie.
To Słowo odczytuję bardzo osobiście, jako zaproszenie do uwagi, by głosić to, co jest Bożym Słowem, a nie siebie czy swoje opinie. Kościół też musi uważać, by nie głosić siebie, lecz Boże Słowo. Tylko wtedy staje się ustami Boga.
Dla tych z nas, którzy wierzą i żyją wiarą, wyjątkową wartością, którą chcemy zatrzymać i nie utracić, jest Bóg, Jego plany i oczekiwania wobec nas. I każdego dnia staramy się podejmować wysiłek, aby ten skarb zdobyć, bo wiemy, że wraz z Nim będziemy wypełnieni radością i pokojem.
Wielu zachwyca się perełkami, które wydają się świecić jaśniej i piękniej, są na wyciągnięcie ręki i nie wymagają aż takiego wysiłku i zaangażowania, a pozwalają na chwilę cieszyć się złudnym szczęściem.
Bóg jest perłą mniej oczywistą, wymaga poszukiwania i zaryzykowania, by sprzedać wszystko, by się Nim cieszyć, ale tylko On jest prawdziwym bezcennym skarbem.
1. Czy Bóg jest dla mnie skarbem, którego szukam każdego dnia?
Ciekawe pytanie! Niesamowicie głęboko wdziera się do mego serca, Czy Bóg jest dla mnie skarbem, którego szukam każdego dnia? Czy szukam na tym polu, na roli, której widok wczoraj tak bardzo mnie poruszył? Na polu gdzie słychać chrzęst miecza i jęki pobitych i gdzie głodni niemym krzykiem wołają o chleb. ??? Tak sobie myślę teraz, że nie ma sensu stać w odrętwieniu i patrzeć na to pole. Chcę wyruszyć na poszukiwanie Boga- skarbu ukrytego. Gdy Go znajdę dzisiaj rozraduje się moje serce, sprzedam to, co mam i kupię to pole. W zasadzie to ja już znalazłam ten SKARB, zakryłam GO. Chcę zaryzykować, sprzedać wszystko , co mam i kupić to pole. Duchu Święty zawładnij dziś moim ryzykiem. Prowadź mnie!!!
OdpowiedzUsuńCiekawe czy "uradowanie" się ze znalezienia skarbu będzie wprost proporcjonalne do trudu i czasu Jego szukania? Pewnie nie, Miłość Boża to nie matematyka; chociaż? Jezus nic nie mówi jak długo ów człowiek szukał skarbu ukrytego w roli. Może natrafił na skarb po kilometrze, a może po 50 latach poszukiwań. Jaka to musiała być wielka radość, że dla tego skarbu sprzedał wszystko.
OdpowiedzUsuńMnie dzisiaj blisko do Jeremiasza. „Dlaczego mój ból nie ma granic…”, dzisiejsze czytanie zachęca mnie, aby na nowo chłonąć Słowo, aby rozradowało moje serce, aby mnie nawracało, by Pan dał mi kiedyś łaskę stanięcia przed Nim.
ps.Dziękuję pani Joli za komentarz pełen entuzjazmu i radości.