Jezus jest świetnym obserwatorem. Nic nie umknie Jego uwadze. To nie jest tak, że Bóg nas obserwuje i śledzi, wyłapując nasze potknięcia, jak siedział wówczas na świątynnym placu. On po prostu nas zna, zna nasze trudności i wie, co dzieje się w naszym sercu. Wie, ponieważ nas kocha i troszczy się o nas.
Ewangelia dzisiejsza nie wymaga wielkich komentarzy i wyjaśnień. Łatwo jest zrozumieć to, co Jezus chce nam przekazać w tych dwóch obrazach, które widzimy wraz z Nim: obrazie faryzeuszy i obrazie ubogiej wdowy.
Bogu nie chodzi o ilość ani o robienie hałasu. Ważne jest dawanie siebie i to, ile siebie wkładam w to, co daję i co robię.
Wdowa daje to, czego potrzebuje do życia, niczego nie oczekując w zamian, bogaci dają to, co zbywa, szukając jednocześnie uznania, poklasku, szacunku u innych.
Jesteśmy zaproszeni do szczerości i przejrzystości przed Bogiem. Radość Ewangelii odnajdujemy tylko wówczas, kiedy dajemy siebie, kiedy wychodzimy z autoizolacji, zamykania się na innych.
Czy więcej we mnie postawy ubogiej wdowy czy bogatych ze świątynnego placu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz